Walka z dumpingiem z Azji – co to oznacza dla dropshippingu?

Spis treści
Unia Europejska od dawna walczy z tym zjawiskiem, korzystając z różnych narzędzi prawnych i finansowych. Stosuje specjalne dochodzenia, nakłada dodatkowe cła i wprowadza regulacje mające chronić wspólny rynek. Z perspektywy dużych korporacji przemysłowych to często jedyny sposób na utrzymanie się na powierzchni w obliczu masowo napływających tanich produktów z Azji. Dla małych firm działających w e-commerce konsekwencje tych działań dopiero zaczynają być odczuwalne, a ich skala będzie rosła wraz z nowymi reformami celnymi i handlowymi.
Dropshipping, który w ostatnich latach stał się jednym z najpopularniejszych FAVmodeli sprzedaży w internecie, funkcjonował dotychczas dzięki tanim dostawom z Chin czy innych krajów azjatyckich. Łatwość zamawiania pojedynczych produktów bezpośrednio od dostawców i brak dodatkowych obciążeń celnych przy przesyłkach do 150 euro sprawiały, że model ten wydawał się niemal bezkosztowy. Jednak obecne działania Unii Europejskiej – zarówno w zakresie walki z dumpingiem, jak i reformy przepisów celnych – całkowicie zmieniają ten obraz.
W praktyce oznacza to, że koszty prowadzenia dropshippingu wzrosną, pojawią się nowe obowiązki administracyjne i logistyczne, a sprzedawcy będą musieli zmodyfikować swoje strategie cenowe i marketingowe. Zjawisko, które do tej pory było kojarzone z łatwym wejściem w świat e-commerce i stosunkowo niskim ryzykiem, wkracza w nową fazę. Dropshipperzy z Polski – szczególnie ci młodzi przedsiębiorcy, którzy dopiero budują swoje marki – będą musieli nauczyć się funkcjonować w środowisku bardziej wymagającym i kontrolowanym.
W tym artykule przyjrzymy się dokładnie, czym jest unijna walka z dumpingiem, jakie zmiany czekają handel elektroniczny w związku z reformą przepisów celnych oraz co to wszystko oznacza dla osób, które zbudowały swoje biznesy w oparciu o dropshipping.
Czym jest dumping i jak reaguje Unia Europejska?
Definicja dumpingu i jego wpływ na rynek
Dumping to praktyka handlowa polegająca na tym, że eksporter sprzedaje swoje towary na rynku zagranicznym po cenach niższych niż tzw. normalna wartość. W prawie międzynarodowym i unijnym przez normalną wartość rozumie się najczęściej cenę, po jakiej dany produkt jest sprzedawany na rynku krajowym eksportera. Jeżeli takie ceny nie mogą być wykorzystane jako punkt odniesienia, Komisja Europejska może wziąć pod uwagę także koszty produkcji powiększone o rozsądną marżę zysku.
Celem dumpingu jest zdobycie rynku i wyparcie lokalnych producentów poprzez oferowanie sztucznie zaniżonych cen. Dla konsumentów oznacza to początkowo tanie produkty – od elektroniki po odzież – które szybko zdobywają popularność. Jednak w dłuższej perspektywie skutki są negatywne. Europejscy producenci, obciążeni wyższymi kosztami pracy, energii, podatków czy przestrzegania norm środowiskowych, nie są w stanie rywalizować z takimi cenami. Rezultatem mogą być zamykanie fabryk, utrata miejsc pracy i osłabienie całych sektorów gospodarki.
Podstawa prawna i regulacje UE
Aby chronić europejskich producentów, Unia Europejska od lat prowadzi aktywną walkę z dumpingiem. Podstawą działań jest Rozporządzenie (UE) 2016/1036, które stanowi fundament unijnej polityki obrony handlu. Dokument ten określa warunki, w których można wszcząć postępowanie antydumpingowe, oraz procedury stosowania środków ochronnych.
Mechanizmy ochrony rynku
Najczęściej pierwszym krokiem jest wszczęcie dochodzenia antydumpingowego. Dzieje się to zwykle po złożeniu skargi przez unijnych producentów, którzy czują się poszkodowani importem po zaniżonych cenach, choć w wyjątkowych sytuacjach Komisja Europejska może działać także z urzędu. Dochodzenie ma na celu ustalenie, czy faktycznie występuje dumping, jakie są jego rozmiary i czy powoduje on szkodę dla unijnego przemysłu.
Jeśli dumping zostanie potwierdzony, Komisja może nałożyć cła antydumpingowe. Mają one zwykle charakter dodatkowego procentowego obciążenia doliczanego do wartości celnej towaru. Ich wysokość zależy od skali stwierdzonego dumpingu i szkody wyrządzonej unijnemu przemysłowi. W praktyce mogą one wynosić od kilkunastu do kilkudziesięciu procent, a w niektórych przypadkach nawet więcej.
UE stosuje także procedury obejściowe. Mają one zapobiegać sytuacjom, w których eksporterzy próbują omijać cła, np. wysyłając towary do innego kraju, gdzie dodawana jest minimalna wartość lokalna, a następnie reeksportując je do Europy jako produkty z nowym krajem pochodzenia. Tego typu praktyki, znane jako circumvention, są coraz częściej wykrywane i blokowane przez Komisję.
Przykład: cła na MSG z Chin i Malezji
Jednym z ostatnich przykładów działań Komisji Europejskiej są środki na monosodowy glutaminian (MSG) sprowadzany z Chin i Malezji. W wyniku dochodzenia stwierdzono, że produkty były sprzedawane w Europie po cenach dumpingowych. Komisja zdecydowała się nałożyć dodatkowe cła antydumpingowe, których wysokość różni się w zależności od producenta – w niektórych przypadkach wynosi ona około 36,5%, w innych 39,7%.
Dla importerów oznacza to, że koszt zakupu i sprzedaży takich produktów w Europie wzrósł o kilkadziesiąt procent. Tego typu decyzje pokazują, że unijna polityka handlowa nie jest martwą literą prawa, lecz narzędziem realnie kształtującym warunki rynkowe. I to właśnie te mechanizmy coraz częściej oddziałują także na przedsiębiorców prowadzących działalność w e-commerce, w tym w modelu dropshippingu.
Reformy w e-commerce i systemie celnym
System IOSS i próg zwolnienia do 150 euro
1 lipca 2021 roku w Unii Europejskiej wprowadzono system Import One-Stop Shop, znany jako IOSS. Jego celem było uproszczenie zasad rozliczania podatku VAT od przesyłek o niskiej wartości sprowadzanych spoza UE. Do tego momentu obowiązywało wiele wyjątków, które pozwalały sprzedawcom spoza Europy wysyłać tanie towary praktycznie bez podatków, co powodowało ogromny napływ przesyłek z Azji.
Dzięki IOSS sytuacja została uporządkowana – każda paczka o wartości do 150 euro została objęta obowiązkiem naliczania VAT, przy czym pobór podatku następuje najczęściej już na etapie zakupu, bezpośrednio przez platformę e-commerce. Jednocześnie towary do tej kwoty wciąż są zwolnione z cła, co sprawia, że sprowadzanie drobnych akcesoriów czy elektroniki wciąż pozostaje opłacalne.
Planowane zmiany w unijnych przepisach
Komisja Europejska uznała jednak, że obecne rozwiązanie nie wystarcza, by poradzić sobie z masowym importem tanich paczek z Azji. W maju 2023 roku zaprezentowano pakiet reform unijnego kodeksu celnego (Customs Reform Package). Jednym z kluczowych elementów tej reformy jest propozycja zniesienia progu 150 euro dla zwolnienia z ceł. Oznacza to, że nawet najmniejsze przesyłki – np. biżuteria za kilka euro – będą musiały przejść pełną odprawę celną i potencjalnie zostaną obciążone dodatkowymi opłatami.
W propozycjach znalazło się także wprowadzenie opłaty celnej za obsługę przesyłek niskiej wartości, której celem jest pokrycie kosztów administracyjnych związanych z kontrolą celną i dokumentacją. Szczegóły dotyczące wysokości tej opłaty nie są jednak przesądzone – obecnie mówi się o symbolicznych kwotach, ale ostateczny kształt przepisów zależy od negocjacji w Radzie i Parlamencie Europejskim.
Fundamentalną zmianą ma być również przesunięcie odpowiedzialności za import na duże platformy e-commerce, takie jak AliExpress, Temu czy Amazon. Zostaną one uznane za importerów, a więc to na nich będzie spoczywał obowiązek poboru i odprowadzania VAT-u i ceł, a także weryfikacji zgodności towarów z europejskimi normami bezpieczeństwa i ochrony konsumentów. To oznacza, że sprzedawcy działający za pośrednictwem tych platform będą musieli liczyć się z większą kontrolą i koniecznością dostarczania dodatkowych dokumentów.
Reforma jest obecnie w procesie legislacyjnym i zgodnie z planem Komisji jej główne elementy mają zacząć obowiązywać stopniowo od 2028 roku.
Konsekwencje dla e-commerce
Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie, odczują je zarówno platformy, jak i sprzedawcy korzystający z dropshippingu. Zniknie przewaga cenowa, którą do tej pory miały przesyłki z Azji. Nawet tanie produkty zostaną obciążone dodatkowymi opłatami, co podniesie ich ostateczną cenę w koszyku klienta.
Wprowadzenie odpowiedzialności platform za import sprawi też, że będą one bardziej restrykcyjnie podchodziły do kontroli sprzedawców. Produkty niespełniające wymogów bezpieczeństwa, pozbawione oznaczenia CE czy nieudokumentowane pod względem jakości, mogą zostać całkowicie wycofane z oferty. To szczególnie istotne dla osób, które w modelu dropshippingu często bazowały na towarach z Azji o niepewnej zgodności z unijnymi normami.
Dodatkowym wyzwaniem stanie się logistyka. Większa liczba paczek podlegających pełnej odprawie celnej może prowadzić do opóźnień i wydłużenia czasu dostawy. A w świecie e-commerce szybkość realizacji zamówienia ma ogromne znaczenie – klienci przyzwyczajeni do dostaw „next day” mogą być mniej skłonni czekać tygodniami na przesyłkę.
Podsumowując, reforma unijnego kodeksu celnego nie jest wymierzona bezpośrednio w dropshipping, ale uderzy w niego pośrednio. Większe koszty, dodatkowe obowiązki i ryzyko opóźnień sprawiają, że model oparty na tanich przesyłkach z Azji będzie musiał zostać przemyślany na nowo. To właśnie w tym kontekście pojawia się pytanie, jak młodzi przedsiębiorcy z Polski mogą dostosować swoje biznesy, by nadal działać rentownie na europejskim rynku.
Skutki dla dropshippingu
Wzrost kosztów jednostkowych
Jednym z najbardziej odczuwalnych skutków wprowadzenia ceł antydumpingowych i reform celnych będzie wzrost kosztów jednostkowych. Towar, który jeszcze niedawno można było sprowadzić z Azji za kilka euro, staje się droższy o kilkanaście, kilkadziesiąt, a czasem nawet kilkadziesiąt procent. W praktyce oznacza to, że marże w dropshippingu zaczynają gwałtownie topnieć.
Przykład dobrze to ilustruje. Produkt sprzedawany w sklepie internetowym za 50 zł, którego koszt zakupu wynosił 20 zł, przy dodatkowym cle antydumpingowym na poziomie 30% drożeje do 26 zł. Różnica 6 zł może wydawać się niewielka, ale w świecie e-commerce, gdzie liczy się każdy procent marży, oznacza ona spadek konkurencyjności i mniejsze pole manewru w polityce cenowej.
Warto jednak podkreślić, że cła antydumpingowe nie obejmują wszystkich towarów, a tylko te, które Komisja Europejska uzna za zagrożone nieuczciwym importem. Mogą to być produkty stalowe, chemiczne, rowery elektryczne czy wspomniany MSG. Wysokość takich ceł bywa zróżnicowana – w jednych branżach wynosi kilkanaście procent, w innych sięga 40% i więcej. Sprzedawcy muszą więc uważnie analizować swój asortyment, bo jeden produkt może nagle stać się nieopłacalny, podczas gdy inny – bardzo podobny – pozostanie wolny od dodatkowych obciążeń.
Nowe obowiązki logistyczne i formalne
Kolejną konsekwencją zmian są nowe obowiązki administracyjne i logistyczne. Reforma unijnego kodeksu celnego zakłada, że to duże platformy e-commerce zostaną formalnie uznane za importerów. To one będą odpowiedzialne za pobór VAT-u, ceł i dopilnowanie, by produkty spełniały normy obowiązujące na rynku europejskim.
Z punktu widzenia dropshipperów oznacza to, że bez odpowiednich dokumentów ich produkty po prostu nie trafią do sprzedaży. Certyfikaty zgodności CE, deklaracje bezpieczeństwa czy dokumentacja techniczna staną się obowiązkowym elementem współpracy z platformami. W przeciwnym razie towar może zostać odrzucony jeszcze przed publikacją oferty.
W praktyce logistyka również ulegnie zmianie. Model, w którym paczka trafiała prosto z chińskiego magazynu do klienta w Polsce, będzie coraz trudniejszy do utrzymania. Alternatywą stają się magazyny typu fulfillment center w Europie. Tam towary są odprawiane zbiorczo, a następnie rozsyłane do klientów w ramach rynku wewnętrznego UE. To rozwiązanie eliminuje część ryzyk, ale wiąże się z dodatkowymi kosztami składowania, obsługi i transportu wewnętrznego.
Zmiany w polityce cenowej
Zniesienie progu 150 euro dla zwolnienia z ceł – zaproponowane w pakiecie reform Komisji Europejskiej – będzie miało ogromny wpływ na sposób kalkulacji cen. Do tej pory tani produkt za 10 czy 20 euro był obciążony wyłącznie VAT-em. Po zmianach nawet takie przesyłki będą musiały przejść odprawę, co może oznaczać nie tylko doliczenie cła, ale także opłaty administracyjnej, nad którą wciąż trwają prace legislacyjne.
Sprzedawcy staną więc przed dylematem: przerzucać dodatkowe koszty na klienta czy obniżać własne marże. Oba rozwiązania mają swoje minusy – wyższe ceny mogą ograniczyć sprzedaż, a niższe marże szybko uczynią biznes nierentownym. W efekcie dropshipperzy będą musieli zmienić podejście: zamiast konkurować wyłącznie niską ceną, większy nacisk trzeba będzie położyć na obsługę klienta, szybkość dostaw i jakość oferty.
Ryzyko opóźnień i kontroli
Zniesienie progu 150 euro oznacza także, że każda paczka spoza UE stanie się potencjalnym obiektem odprawy celnej. Liczba kontroli wzrośnie, co niemal automatycznie przełoży się na dłuższe czasy dostaw. Klient, który dotychczas czekał dwa tygodnie na przesyłkę, może czekać trzy albo cztery – a w świecie, gdzie Amazon przyzwyczaił konsumentów do dostaw następnego dnia, to poważna różnica.
Co więcej, rośnie ryzyko, że towar zostanie zatrzymany. Brak odpowiednich certyfikatów może skończyć się jego cofnięciem lub nawet zniszczeniem. Dla sprzedawcy to nie tylko strata finansowa, ale też ryzyko utraty reputacji. Niezadowolony klient, który opisze swoje doświadczenia w mediach społecznościowych, może zaszkodzić marce bardziej niż samo opóźnienie czy strata pojedynczej paczki.
Podsumowanie skutków
Wszystko to pokazuje, że dropshipping w Europie wchodzi w nową fazę. Cła antydumpingowe i reforma systemu celnego oznaczają wyższe koszty, więcej formalności, ryzyko opóźnień i konieczność zmian w polityce cenowej. To już nie jest prosty model biznesowy, który pozwalał szybko wejść do e-commerce. Dla młodych przedsiębiorców oznacza to większe wyzwania, ale też szansę – ci, którzy pierwsi nauczą się działać w nowych realiach, mogą zbudować przewagę nad konkurencją i utrzymać się na coraz trudniejszym rynku.
Jak dropshipperzy mogą się dostosować?
Zmiany w unijnych przepisach handlowych i celnych nie oznaczają końca dropshippingu, ale bez wątpienia wymuszają na przedsiębiorcach nowe podejście. To, co jeszcze kilka lat temu uchodziło za prosty i tani sposób wejścia w e-commerce, dziś wymaga dużo większej świadomości regulacyjnej, planowania i strategicznych decyzji. Młodzi sprzedawcy, którzy chcą utrzymać się na rynku, muszą działać elastycznie i dostosować swoje modele biznesowe do nowych realiów, w których koszty, procedury i ryzyko są wyższe niż dotychczas.
Analiza asortymentu
Pierwszym krokiem powinna być dokładna analiza asortymentu. Cła antydumpingowe nie są nakładane na wszystkie produkty, ale na wybrane grupy, które Komisja Europejska uznała za problematyczne. W ostatnich latach dotyczyło to m.in. stali, chemikaliów, rowerów elektrycznych czy MSG. W przypadku takich kategorii sprzedaż w modelu dropshippingu może stać się nieopłacalna.
Dlatego tak ważne jest monitorowanie decyzji Komisji i dopasowywanie oferty do aktualnych regulacji. W praktyce oznacza to, że dropshipperzy powinni unikać budowania biznesu na jednej grupie tanich produktów z Azji i rozważyć dywersyfikację. Włączenie do oferty towarów od dostawców europejskich może oznaczać wyższe koszty zakupu, ale zmniejsza ryzyko nagłego wprowadzenia ceł, które zrujnują rentowność sprzedaży.
Optymalizacja dostaw
Tradycyjny model dropshippingu – czyli wysyłka pojedynczych paczek prosto z magazynu w Chinach do klienta w UE – staje się coraz mniej konkurencyjny. Wynika to z ryzyka opóźnień, odpraw celnych i rosnących kosztów. Coraz popularniejszym rozwiązaniem stają się magazyny typu fulfillment center zlokalizowane w Europie.
Taki model polega na sprowadzeniu większej partii towaru do magazynu w UE, gdzie przechodzi on zbiorczą odprawę celną, a następnie jest wysyłany do klientów już w ramach wspólnego rynku. Rozwiązanie to nie jest jeszcze wymogiem prawnym, ale dla wielu sprzedawców staje się praktyczną koniecznością, jeśli chcą utrzymać konkurencyjność wobec dużych graczy. Oferuje ono kilka zalet: krótszy czas dostawy, lepszą kontrolę nad zgodnością produktów i większe zaufanie klientów, którzy widzą, że paczka przychodzi z europejskiego magazynu.
Transparentność cenowa
Wzrost kosztów to nieunikniona konsekwencja nowych regulacji. Dla dropshipperów kluczowe będzie to, jak zakomunikują to klientom. Konsumenci w Europie są bardzo wyczuleni na „ukryte” opłaty – negatywne opinie najczęściej pojawiają się wtedy, gdy cena w koszyku różni się od tej, którą obiecywała oferta.
Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest pełna przejrzystość. Pokazanie ceny końcowej uwzględniającej wszystkie podatki i opłaty minimalizuje ryzyko utraty zaufania. Transparentność może nawet stać się przewagą konkurencyjną – klient, który wie, że zapłaci dokładnie tyle, ile widzi na stronie, jest bardziej skłonny wrócić na kolejne zakupy.
Współpraca z platformami
Planowana reforma unijnego kodeksu celnego zakłada, że od 2028 roku to duże platformy e-commerce będą uznawane za importerów. To oznacza, że to one będą odpowiadały za rozliczanie VAT i ceł, a także za weryfikację zgodności sprzedawanych produktów z normami unijnymi.
Dla dropshipperów praktycznym rozwiązaniem jest więc korzystanie z platform, które oferują wsparcie w zakresie procedur IOSS i automatycznych rozliczeń. W takim przypadku to platforma posługuje się numerami EORI czy IOSS, a sprzedawca nie musi rejestrować się indywidualnie – chyba że prowadzi własny sklep spoza marketplace’u i samodzielnie importuje towary.
Dobrze dobrana platforma zmniejsza ryzyko błędów i ułatwia działanie. Oprócz kwestii podatkowych daje też dostęp do dodatkowych usług, takich jak systemy śledzenia przesyłek, integracje z operatorami płatności czy narzędzia marketingowe.
Monitorowanie zmian prawnych
Ostatnim, ale niezwykle istotnym elementem adaptacji jest ciągłe śledzenie zmian legislacyjnych. Walka z dumpingiem nie zakończy się jednym pakietem reform. Unia Europejska regularnie prowadzi dochodzenia antydumpingowe i rozszerza katalog produktów objętych cłami.
Sprzedawcy, którzy będą monitorować proces legislacyjny, zyskają przewagę – będą mogli wcześniej dostosować ofertę, zmienić dostawców albo skorygować ceny. Ci, którzy zignorują temat, ryzykują nagłym wzrostem kosztów i utratą konkurencyjności.
Podsumowanie rekomendacji
Dropshipping nie znika, ale przechodzi ewolucję. Nowe przepisy sprawiają, że sprzedawcy muszą planować z większą odpowiedzialnością i przewidywać konsekwencje zmian prawnych. Analiza asortymentu, inwestycja w fulfillment centers, transparentność cenowa, świadoma współpraca z platformami oraz czujne śledzenie prawa – to pięć filarów, które zadecydują o sukcesie w nadchodzących latach.
Dropshipping, zamiast być prostym sposobem na sprzedaż tanich produktów z Azji, zaczyna przekształcać się w bardziej dojrzałą formę e-commerce. Na rynku coraz większe znaczenie zyskają nie tylko ceny, ale także jakość obsługi, szybkość dostaw i zaufanie klientów.
Podsumowanie
Walka Unii Europejskiej z dumpingiem i zapowiedziane reformy systemu celnego oraz e-commerce to nie kosmetyczne zmiany, ale proces, który stopniowo zmienia warunki prowadzenia handlu w internecie. Dropshipping, dotąd oparty głównie na prostocie i tanim imporcie z Azji, wchodzi w etap, w którym koszty rosną, procedury stają się bardziej złożone, a ryzyko finansowe i logistyczne jest większe niż jeszcze kilka lat temu.
Kluczowy wniosek jest taki, że dropshipping w Europie nie zniknie, ale stanie się trudniejszy i bardziej wymagający. Cła antydumpingowe już dziś podnoszą koszty w niektórych kategoriach produktów, a planowane na 2028 rok zmiany – zniesienie progu 150 euro dla zwolnienia z ceł oraz wprowadzenie dodatkowej opłaty administracyjnej – jeszcze bardziej skomplikują sytuację. Do tego dochodzi rosnąca rola platform e-commerce, które mają przejąć formalne obowiązki importerów. W praktyce to one będą odpowiadać za odprawę, VAT i cła, ale sprzedawcy będą musieli zapewnić zgodność towarów z europejskimi normami oraz dostarczać odpowiednie dokumenty.
Choć perspektywa większych kosztów i formalności brzmi jak bariera, kryje się w niej również szansa. Ci przedsiębiorcy, którzy odpowiednio wcześnie zmodyfikują asortyment, zainwestują w magazyny i logistykę w UE, postawią na transparentną komunikację z klientami i nauczą się działać zgodnie z regulacjami, mogą zbudować solidny i odporny biznes. Konkurencyjność na rynku europejskim nie będzie już polegała wyłącznie na niskiej cenie, ale coraz częściej na jakości obsługi, szybkości dostaw i bezpieczeństwie zakupów.
Ostatecznie dropshipping w nowej rzeczywistości unijnej nie jest końcem tej formy handlu, lecz początkiem jej dojrzalszej odsłony. To proces, który rozciągnie się na kilka najbliższych lat, a sukces odniosą ci, którzy potraktują go nie jako zagrożenie, lecz jako okazję do rozwoju i profesjonalizacji swojego biznesu.