Najczęstsze pytania o rejestrację VAT – FAQ 2025
Spis treści
Limit zwolnienia w 2025 r. nadal wynosi 200 tysięcy złotych sprzedaży bez VAT, co jest kluczowe dla małych firm e-commerce. Jednocześnie każdy wie już, że od 1 stycznia 2026 r. limit wzrośnie do 240 tysięcy złotych. Towarzyszą temu przepisy przejściowe, które dają przedsiębiorcom ciekawą możliwość: jeśli w 2025 r. przekroczą obecny próg, ale nie dojdą do progu 240 tysięcy złotych, będą mogli wrócić do zwolnienia już od początku 2026 r., bez typowej rocznej karencji. To działa jak dodatkowe okno strategiczne — zwłaszcza dla firm, które rozwijają sprzedaż szybko, ale jeszcze nie chcą trwale wchodzić w VAT.
To właśnie ta mieszanina aktualnych obowiązków i nadchodzących zmian sprawia, że młodzi właściciele sklepów internetowych szukają odpowiedzi właśnie teraz. W e-commerce obroty potrafią skoczyć w ciągu jednego kwartału, a jedno udane Q4 może błyskawicznie przesunąć firmę ponad limit. Jeśli do tego dochodzi sprzedaż w wielu kanałach, czasem magazyn w innym kraju UE, integracje z marketplace’ami lub pierwsze próby wejścia na zagraniczne rynki, to pytanie o VAT staje się nie tylko podatkowe, ale wręcz operacyjne. Trzeba przemyśleć moment, w którym przekroczenie obrotu wywoła obowiązek rejestracji w 2025 r., oraz to, czy w 2026 r. będzie opłacało się wykonać krok wstecz i wrócić do zwolnienia — szczególnie gdy koszty rosną szybciej niż marże. Do tego dochodzi procedura SME, która w założeniu ma ułatwiać życie małym firmom działającym transgranicznie, oraz coraz szersze stosowanie VAT OSS, którego praktyka z roku na rok dojrzewa.
W tym FAQ czytelnik znajdzie kompletny, uporządkowany przewodnik po rejestracji VAT w 2025 r. i przygotowaniach do zmian w 2026. Artykuł tłumaczy, kiedy powstaje obowiązek rejestracji, jak działa limit, w jakich sytuacjach warto wejść w VAT dobrowolnie i jak poprawnie złożyć VAT-R. Omawia też błędy, które najczęściej popełniają przedsiębiorcy z branży e-commerce, różnice między procedurami SME i OSS oraz scenariusze dotyczące firm zagranicznych. Całość jest napisana tak, aby zamiast urzędniczego żargonu dostarczyć realne wyjaśnienia i pomóc w podejmowaniu decyzji, które faktycznie wpływają na codzienne działanie sklepu internetowego. Jeśli VAT do tej pory wydawał się piętą achillesową biznesu online, tutaj można wreszcie zobaczyć pełen obraz — spokojnie, krok po kroku.
Kiedy muszę zarejestrować się do VAT?
W 2025 roku, jeśli korzystasz ze zwolnienia podmiotowego, możesz sprzedawać bez VAT, dopóki wartość Twojej sprzedaży opodatkowanej w Polsce nie przekroczy 200 000 zł netto w ciągu roku. Do tego limitu w praktyce wchodzi typowa sprzedaż krajowa w e-commerce – zamówienia z Twojego sklepu, marketplace’ów czy social media, o ile to Ty jesteś sprzedawcą wobec klienta. Nie dolicza się m.in. sprzedaży wysyłkowej do konsumentów w UE (WSTO) ani części transakcji zwolnionych z VAT – limit dotyczy głównie krajowej sprzedaży towarów i usług.
W momencie, gdy pojedyncza transakcja powoduje, że łączna wartość tej sprzedaży przekroczy 200 000 zł, tracisz zwolnienie. Od tej właśnie dostawy w górę sprzedaż powinna być już z VAT, a Ty masz obowiązek niezwłocznie zaktualizować formularz VAT-R i zacząć rozliczać się jak czynny podatnik. Urząd nie pilnuje tego za Ciebie – to Ty musisz monitorować obroty.
Są też sytuacje, w których zwolnienia w ogóle nie możesz stosować, niezależnie od obrotu. Dotyczy to m.in. usług prawniczych, doradczych, jubilerskich, ściągania długów oraz dostaw towarów akcyzowych i określonych towarów wymienionych w ustawie. Jeśli Twoja działalność zahacza o takie obszary, wejście w VAT jest obowiązkowe od pierwszej sprzedaży, a nie dopiero po przekroczeniu limitu.
Osobny temat to sprzedaż transgraniczna. Jeżeli sprzedajesz towary konsumentom z innych krajów UE i przekroczysz unijny limit 10 000 euro dla WSTO, musisz opodatkować sprzedaż w krajach klientów – albo przez lokalne rejestracje, albo przez VAT OSS. Ten próg 10 000 euro jest całkowicie niezależny od polskiego limitu 200 000 zł, więc możesz przekroczyć jeden, a drugi wciąż mieć niewyczerpany.
Na koniec ważna rzecz dla rozwijających się sklepów online: możesz zrezygnować ze zwolnienia i wejść w VAT dobrowolnie, zanim przekroczysz limit. Wiele firm robi to wtedy, gdy rosną koszty towarów, reklamy czy logistyki, bo możliwość odliczania VAT zaczyna realnie poprawiać wynik i cashflow.

Czy można zarejestrować się dobrowolnie, nawet bez obowiązku?
W 2025 roku możesz zrezygnować ze zwolnienia podmiotowego i przejść na VAT całkowicie dobrowolnie, nawet jeśli Twoja sprzedaż jest daleko od limitu 200 000 zł. W praktyce sprowadza się to do złożenia formularza VAT-R przed początkiem miesiąca, od którego chcesz być czynnym podatnikiem. Ustawa nie wymaga żadnego minimalnego obrotu ani dodatkowych warunków – jedyne, o czym trzeba pamiętać, to właściwy termin zgłoszenia.
Z takiej dobrowolnej rejestracji najczęściej korzystają firmy e-commerce, które mają wysokie koszty lub intensywnie inwestują w rozwój. Zakupy towarów, kampanie reklamowe, usługi specjalistów, logistyka czy oprogramowanie generują duży VAT naliczony, więc jego odliczenie realnie poprawia płynność finansową. Dla wielu sklepów online wejście w VAT przed przekroczeniem limitu jest wręcz naturalnym etapem, szczególnie wtedy, gdy model biznesowy opiera się na skalowaniu ruchu i intensywnym marketingu.
Wejście w VAT dobrowolnie ma jednak konkretne konsekwencje. Od pierwszego dnia musisz prowadzić ewidencję VAT, rozliczać JPK i wystawiać faktury z podatkiem przy czynnościach opodatkowanych. Jeśli sprzedajesz głównie konsumentom w Polsce, VAT może podnieść cenę brutto, co wpływa na konwersję. Jeśli pracujesz głównie z firmami, sytuacja wygląda odwrotnie – wielu kontrahentów po prostu oczekuje faktur z VAT, bo mogą go odliczyć.
Dobrowolna rejestracja jest więc decyzją strategiczną. Dla jednych to narzędzie poprawy cashflow i przygotowanie do wejścia w OSS czy współpracy B2B, dla innych dodatkowe obowiązki, które niepotrzebnie zwiększyłyby finalną cenę produktu. Warto tę decyzję rozważyć, zanim sprzedaż rozkręci się na dobre.
Jaki jest limit zwolnienia z VAT w 2025 r. i co zmieni się w 2026?
W 2025 roku limit zwolnienia podmiotowego z VAT nadal wynosi 200 000 zł wartości sprzedaży netto, liczonej według zasad z art. 113 ustawy o VAT. W praktyce oznacza to, że jeśli prowadzisz sprzedaż krajową i nie przekraczasz tej kwoty, możesz działać jako przedsiębiorca zwolniony z VAT. Do limitu wlicza się przede wszystkim typowa sprzedaż krajowa w e-commerce, natomiast nie dolicza się sprzedaży wysyłkowej do konsumentów w UE (WSTO), części usług zwolnionych oraz czynności, które w ogóle nie podlegają VAT. Dla większości sklepów internetowych sprowadza się to do monitorowania tego, co sprzedajesz klientom w Polsce.
Od 1 stycznia 2026 roku limit wzrośnie do 240 000 zł, co daje przedsiębiorcom dodatkową przestrzeń na rozwój bez wejścia w VAT. To jednak nie wszystko. Przepisy przejściowe wprowadzają jednorazowe, bardzo korzystne rozwiązanie. Jeśli w 2025 roku przekroczysz obecny próg 200 000 zł, ale Twoja sprzedaż nie dojdzie do 240 000 zł, od początku 2026 roku będziesz mógł ponownie korzystać ze zwolnienia — bez typowej rocznej karencji. Wystarczy złożyć odpowiednią aktualizację VAT-R. W praktyce działa to jak „miękkie lądowanie”: możesz wejść w VAT na końcówce roku, jeśli sprzedaż chwilowo skoczy, ale wrócić do zwolnienia już 1 stycznia.
Dla właścicieli małych sklepów online limity z 2025 i 2026 roku to realne narzędzie planowania. Warto brać je pod uwagę przy budżetowaniu kampanii, decyzjach o wejściu na marketplace’y, zwiększaniu asortymentu czy wprowadzaniu nowych kanałów sprzedaży. W niektórych biznesach przekroczenie limitu będzie naturalnym etapem, w innych — czymś, co lepiej zaplanować tak, by skorzystać z nowych przepisów jak najkorzystniej.
Jak, kiedy i gdzie złożyć VAT-R?
W 2025 roku VAT-R składa się zawsze wtedy, gdy Twój status podatnika zmienia się z ustawowego punktu widzenia — a samo zgłoszenie jest tylko formalnością, którą trzeba uzupełnić. Status podatnika VAT czynnego powstaje z mocy prawa w chwili utraty zwolnienia albo w momencie wykonania pierwszej czynności opodatkowanej. VAT-R nie „nadaje” tego statusu, a jedynie go potwierdza. Przepisy dają na zaktualizowanie danych 7 dni, ale w praktyce warto zrobić to jak najszybciej, żeby urząd mógł Cię formalnie zarejestrować i nie pojawiły się problemy z fakturami.
Jeśli dopiero zakładasz firmę i od pierwszej sprzedaży chcesz działać jako podatnik VAT czynny, zgłaszasz ten wybór przed wykonaniem pierwszej czynności opodatkowanej. Możesz to zrobić bezpośrednio przez CEIDG, dodając VAT-R jako załącznik, albo samodzielnie wysyłając formularz przez Portal Podatkowy lub biznes.gov.pl. Jeśli wniosek CEIDG składany jest elektronicznie, cały proces przechodzi automatycznie do właściwego urzędu skarbowego.
Jeśli w trakcie roku korzystasz ze zwolnienia i przekroczysz limit 200 000 zł, zwolnienie znika w chwili transakcji, która przebija ten próg. Od tej sprzedaży VAT jest obowiązkowy, a VAT-R powinien zostać zaktualizowany niezwłocznie, zgodnie z zasadą siedmiodniowego terminu. Co ważne — VAT trzeba naliczać od samej transakcji, która przekroczyła limit, niezależnie od tego, czy VAT-R dotarł do urzędu w tym samym dniu, tydzień później czy nawet jeszcze później.
Osobny scenariusz dotyczy działalności, która od początku wyklucza zwolnienie z VAT. Jeśli świadczysz usługi doradcze, prawnicze, jubilerskie, usługi ściągania długów lub sprzedajesz towary akcyzowe czy określone metale szlachetne, VAT obowiązuje od pierwszego dnia, więc VAT-R składasz przed startem działalności, zanim dokonasz pierwszej opodatkowanej czynności.
W 2025 roku masz kilka sposobów złożenia VAT-R. Najszybciej zrobisz to elektronicznie — przez Portal Podatkowy podatki.gov.pl lub przez biznes.gov.pl, korzystając z profilu zaufanego albo podpisu kwalifikowanego. Nowe firmy mogą również dodać VAT-R w CEIDG, co jest wygodne, bo system automatycznie przekaże formularz do urzędu. Dokument można też złożyć osobiście w urzędzie skarbowym albo wysłać pocztą, choć ta ostatnia opcja zwykle trwa najdłużej i wymaga dopilnowania formy podpisu.
W praktyce przedsiębiorcy e-commerce najczęściej wybierają drogę elektroniczną — działa szybko, nie wymaga wizyty w urzędzie, a proces rejestracji zwykle trwa od kilku dni do kilku tygodni, w zależności od urzędu i sytuacji podatnika. Dzięki temu zmiana statusu przebiega bez zbędnych przestojów, a sklep może spokojnie kontynuować sprzedaż, już jako czynny podatnik VAT.
Ile trwa procedura rejestracji do VAT?
W 2025 roku czas rejestracji do VAT nie jest nigdzie określony w przepisach, więc to urząd skarbowy decyduje, jak długo potrwa weryfikacja. W praktyce większość przedsiębiorców przechodzi cały proces w 7–30 dni, ale w zależności od sytuacji może być szybciej albo znacznie dłużej. Dobrze mieć świadomość, że sama rejestracja w systemie jest tylko potwierdzeniem — status podatnika VAT czynnego powstaje z mocy ustawy, gdy utracisz zwolnienie lub wykonasz pierwszą czynność opodatkowaną. Urząd jedynie formalnie to odnotowuje.
W najprostszych przypadkach — gdy dane w CEIDG/KRS są spójne, działalność jest jasna, a formularz VAT-R został wysłany elektronicznie — urząd potrafi dokonać rejestracji w kilka dni roboczych. W niektórych urzędach pierwsza aktualizacja pojawia się „z dnia na dzień”, choć faktyczne powstanie statusu wynika już z samego zdarzenia podatkowego, a nie z momentu, w którym urząd to potwierdzi.
Dłużej trwa rejestracja firm, które działają w branżach uznawanych za bardziej ryzykowne z perspektywy VAT — jak e-commerce, handel elektroniką czy sprzedaż z magazynów zewnętrznych. W takich przypadkach typowy czas oczekiwania wynosi 3–6 tygodni, bo urzędy często proszą o dodatkowe informacje. Może to być potwierdzenie adresu działalności, opis modelu sprzedaży, dane o rachunku bankowym, umowy z dostawcami lub prośba o wyjaśnienie sposobu prowadzenia działalności. To standardowa procedura i nie oznacza, że urząd podejrzewa nieprawidłowości — po prostu chce upewnić się, że firma faktycznie działa.
Najdłużej czekają podmioty zagraniczne, zwłaszcza te, które korzystają z polskich magazynów, fulfillmentu lub logistyki cross-border. U nich rejestracja potrafi potrwać od miesiąca do nawet dwóch–trzech miesięcy, bo urząd musi zweryfikować dane z zagranicznych rejestrów oraz model działalności.
Na tempo rejestracji wpływa również forma złożenia wniosku. Droga elektroniczna — przez Portal Podatkowy lub biznes.gov.pl — jest zdecydowanie najszybsza i pozwala uniknąć wielu formalności. Złożenie formularza osobiście lub wysyłka pocztą zwykle wydłuża proces i zwiększa ryzyko drobnych błędów.
W skrócie: gdy dokumenty są kompletne, a działalność jest prosta i transparentna, rejestracja przebiega szybko. Gdy urząd musi coś zweryfikować lub działalność jest nietypowa, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Dla firm e-commerce dobrze jest założyć pewien zapas czasu i nie odkładać VAT-R na ostatnią chwilę.
Jakie dokumenty są wymagane?
Dokumenty potrzebne do rejestracji VAT różnią się w zależności od tego, czy firma działa w Polsce, czy za granicą. Dla przedsiębiorców krajowych lista jest krótka i oparta głównie na formularzu VAT-R. W przypadku firm zagranicznych urząd potrzebuje więcej materiałów, bo musi samodzielnie zweryfikować dane, do których nie ma automatycznego dostępu. W e-commerce widać to szczególnie wyraźnie — im bardziej skomplikowany model sprzedaży i logistyki, tym większa szansa, że urząd poprosi o dodatkowe wyjaśnienia.
Dokumenty wymagane od firm krajowych
Dla przedsiębiorców zarejestrowanych w Polsce formalności są minimalne. Urząd większość danych pobiera automatycznie z CEIDG lub KRS, więc nie trzeba drukować i dołączać dokumentów, które już są w systemie. W praktyce potrzebne są:
- formularz VAT-R – główny dokument zgłoszeniowy; możesz go przesłać elektronicznie lub złożyć w urzędzie,
- dane rejestrowe z CEIDG lub KRS – urząd pobierze je sam, o ile wpis jest aktualny,
- NIP – a przy nowych firmach zostanie nadany wraz z rejestracją działalności,
- rachunek bankowy zgłoszony do CEIDG/KRS – najlepiej firmowy i widniejący na białej liście, choć w JDG dopuszczalne jest konto prywatne, jeśli zostało prawidłowo zgłoszone,
- pełnomocnictwo, jeśli zgłoszenie składa za Ciebie księgowy albo inna osoba (w zależności od zakresu może to być UPL-1 lub PPS-1).
- Choć formalnie lista jest prosta, urząd może poprosić o coś więcej — szczególnie wtedy, gdy firma jest nowa, działa online i nie ma jeszcze historii obrotu. Typowe dodatkowe zapytania dotyczą potwierdzenia adresu działalności, umowy najmu biura lub magazynu czy krótkiej informacji o modelu sprzedaży. To nie wynika z ustawy, ale jest częścią zwykłej procedury weryfikacyjnej stosowanej w e-commerce.
Dokumenty wymagane od firm zagranicznych
W przypadku przedsiębiorców zagranicznych urząd skarbowy musi zweryfikować firmę „od zera”, dlatego wymagany zestaw dokumentów jest szerszy. Standardowo obejmuje on:
- formularz VAT-R, czyli zgłoszenie do VAT w Polsce,
- formularz NIP-2, potrzebny do nadania polskiego numeru identyfikacyjnego,
- dokument potwierdzający prowadzenie działalności w kraju siedziby – najczęściej odpis z rejestru handlowego lub potwierdzenie rejestracji,
- tłumaczenie przysięgłe tego dokumentu na język polski,
- umowę spółki lub statut, jeśli dotyczy to struktury podmiotu,
- numer rachunku bankowego używanego w Polsce – nie ma obowiązku posiadania polskiego konta, ale urzędy często o nie proszą, szczególnie przy modelach opartych na fulfillmentach,
- dokument potwierdzający tytuł prawny do magazynu lub miejsca składowania towarów, jeśli firma korzysta z polskiego centrum logistycznego albo prowadzi sprzedaż z polskiego magazynu.
- W praktyce urząd często prosi również o krótki opis modelu biznesowego: skąd pochodzą produkty, gdzie realnie znajdują się towary, jak wygląda logistyka, z jakich marketplace’ów korzysta firma i na jakiej podstawie sprzedaje klientom w Polsce. Dla firm zagranicznych, zwłaszcza tych działających cross-border, to standardowa procedura — urząd musi odtworzyć cały kontekst sprzedaży, bo nie ma dostępu do rejestrów kraju siedziby.
Ile kosztuje rejestracja do VAT?
Rejestracja do VAT w 2025 roku jest bezpłatna. Sam formularz VAT-R nie wiąże się z żadną opłatą skarbową — niezależnie od tego, czy wysyłasz go elektronicznie, składasz w urzędzie, czy dołączasz do wniosku CEIDG. Dla większości przedsiębiorców oznacza to, że wejście w VAT nie generuje żadnych kosztów administracyjnych i sprowadza się wyłącznie do złożenia zgłoszenia.
Jedyna płatna czynność pojawia się wtedy, gdy potrzebujesz urzędowego potwierdzenia rejestracji jako podatnik VAT czynny. Jest to dokument wydawany tylko na wniosek i kosztuje 170 zł opłaty skarbowej. W praktyce korzystają z niego głównie duzi kontrahenci, instytucje finansowe lub firmy zagraniczne, dla których taka forma potwierdzenia jest wymagana lokalnymi regulacjami. Jeśli nie potrzebujesz dodatkowego, papierowego zaświadczenia — nie płacisz nic.
Koszt może pojawić się również przy pełnomocnictwie, ale tylko w określonych przypadkach. Jeżeli ktoś składa VAT-R w Twoim imieniu i korzysta z pełnomocnictwa szczególnego PPS-1, obowiązuje opłata 17 zł. Z kolei pełnomocnictwo UPL-1, używane przez większość księgowych do podpisywania deklaracji, jest całkowicie darmowe. Dlatego w praktyce zdecydowana większość przedsiębiorców nie ponosi żadnych kosztów związanych z reprezentacją przy VAT-R.
Podsumowując: rejestracja VAT jest dla przedsiębiorcy bezkosztowa, a jedyne możliwe opłaty dotyczą dokumentów dodatkowych, których większość sklepów internetowych nie potrzebuje. Dzięki temu wejście w VAT nie obciąża budżetu na starcie — ważniejsze są późniejsze obowiązki związane z ewidencją i rozliczeniami, a nie sama rejestracja.
Na czym polega zwolnienie z VAT i kto może z niego skorzystać?
Zwolnienie z VAT to rozwiązanie, które pozwala przedsiębiorcy sprzedawać towary lub usługi bez naliczania VAT i bez składania miesięcznych lub kwartalnych plików JPK_V7. W 2025 roku działa przede wszystkim zwolnienie podmiotowe, dostępne dla firm, których sprzedaż krajowa w danym lub poprzednim roku nie przekroczyła 200 000 zł netto. Dla małych sklepów internetowych to realne ułatwienie — ceny brutto są niższe, formalności mniej, a księgowość jest prostsza niż w pełnym VAT.
Trzeba jednak pamiętać, że zwolnienie nie przysługuje wszystkim. Ustawa wskazuje katalog czynności, które automatycznie wykluczają możliwość działania na zwolnieniu. Jeśli wykonujesz choć jedną z nich, musisz być czynnym podatnikiem VAT od pierwszego dnia działalności — niezależnie od tego, czy Twoja sprzedaż wynosi 500 zł miesięcznie, czy 50 000 zł.
Wyłączenia obejmują m.in. usługi prawnicze, doradcze, jubilerskie, usługi windykacji i factoringu, dostawy towarów akcyzowych oraz część metali szlachetnych i innych produktów z załącznika nr 12 ustawy o VAT. W praktyce dla e-commerce oznacza to, że sprzedaż alkoholu, wyrobów tytoniowych czy niektórych towarów „wrażliwych” wymaga obowiązkowej rejestracji do VAT — nawet jeśli firma dopiero startuje.
Zwolnienie z VAT nie oznacza też całkowitego braku obowiązków. Przedsiębiorca nadal musi prowadzić uproszczoną ewidencję sprzedaży, wystawiać faktury na żądanie klienta (bez wykazywania podatku) oraz stosować kasę fiskalną, jeśli dana działalność tego wymaga. W modelu B2C warto też pamiętać o rzetelnej informacji — klient powinien wiedzieć, że kupuje towar bez VAT, a faktura nie będzie zawierała podatku naliczonego.
Od 2025 roku zwolnienie podmiotowe jest dostępne wyłącznie dla firm, które mają siedzibę działalności w Polsce. Przedsiębiorcy zagraniczni działający na polskim rynku nie mogą skorzystać z tego rozwiązania i muszą rejestrować się jako czynni podatnicy, chyba że spełniają warunki do procedury SME, która działa na zupełnie innych zasadach. Dla sprzedawców cross-border to ważna różnica.
Zwolnienie podmiotowe może być świetnym rozwiązaniem dla sklepów, które działają głównie w modelu B2C i mają umiarkowane koszty. Z kolei firmy inwestujące w reklamę, import, logistykę czy specjalistyczne usługi często lepiej wychodzą na rezygnacji ze zwolnienia i przejściu na pełny VAT. Ostateczna decyzja zależy więc od marży, skali działalności i planów rozwoju — bo zwolnienie ułatwia start, ale na pewnym etapie potrafi ograniczać tempo wzrostu.
Czy mogę opóźnić rejestrację VAT-R?
Opóźnienie rejestracji VAT-R to temat, który wraca u wielu początkujących przedsiębiorców — szczególnie w e-commerce, gdzie sprzedaż potrafi w jeden weekend przekroczyć cały miesięczny plan. W 2025 roku odpowiedź jest jednoznaczna: nie można legalnie “poczekać z VAT-em”, jeśli utraciłeś zwolnienie albo wykonujesz czynności wymagające VAT od pierwszego dnia. To dlatego, że status podatnika VAT czynnego powstaje z mocy ustaFwy, a nie w chwili, gdy urząd przetworzy Twój formularz. VAT-R jest tylko formalnym zgłoszeniem, a nie dokumentem, który „włącza” Ci VAT.
W praktyce wygląda to tak: jeżeli działasz na zwolnieniu podmiotowym i przekroczysz limit 200 000 zł sprzedaży w 2025 roku, tracisz zwolnienie dokładnie przy tej transakcji, która wybiła Cię ponad próg. Od tej jednej dostawy w górę musisz już naliczać VAT. Przepisy dają siedem dni na aktualizację VAT-R, ale nie dają prawa do przesunięcia momentu powstania obowiązku podatkowego — urząd i tak zażąda VAT od sprzedaży przekraczającej limit, nawet jeśli formularz wpłynie później. To szczególnie ważne, gdy prowadzisz sklep internetowy, bo tu limit potrafi „wpaść” w środku nocy, przy dużej kampanii reklamowej albo przedświątecznym piku zamówień.
Opóźnienie rejestracji najbardziej boli w momencie, gdy trzeba rozliczyć sprzedaż wstecz. Jeśli w ciągu kolejnych dni lub tygodni wystawiasz paragony albo faktury „bez VAT”, urząd może uznać to za zaniżenie podatku należnego i naliczyć odsetki. W skrajnych przypadkach, gdy opóźnienie jest duże albo wygląda na świadome, pojawia się ryzyko sankcji z kodeksu karnego skarbowego. Nie chodzi tu o spektakularne kary, ale o sytuacje, w których przedsiębiorca przez dłuższy czas sprzedaje jak zwolniony, choć już nim nie jest. Wtedy fiskus interpretuje to jako niewykonanie obowiązków, a to zawsze kończy się dodatkowymi formalnościami.
W e-commerce jest jeszcze jeden, bardzo praktyczny problem: korekty. Systemy sklepowe, integracje z marketplace’ami, automatyczne fakturowanie — to wszystko działa świetnie, dopóki ceny brutto są policzone poprawnie. Opóźniona rejestracja oznacza konieczność wystawiania korekt, aktualizacji dokumentów, zmian rachunków na paragonach i pilnowania, żeby klienci prywatni nie widzieli nagłych „dopłat VAT”, które psują zaufanie do marki. Jeśli Twój sklep jest mocno zautomatyzowany, takie zmiany potrafią zaburzyć cały proces obsługi zamówień.
Najwięcej uwagi urząd poświęca branżom, które uznaje za bardziej ryzykowne pod względem VAT. Dla sklepów handlujących elektroniką, firm korzystających z fulfillmentów, dropshipperów czy sprzedawców prowadzących wysyłkę z magazynów zagranicznych opóźnienie VAT-R to często nie tylko korekty, ale pełna weryfikacja modelu działania. Zdarza się, że jeśli przedsiębiorca składa VAT-R po czasie, urząd bardziej szczegółowo sprawdza adres działalności, kontrahentów czy realność prowadzenia biznesu. W skrajnych przypadkach, jeśli dane są niespójne, a działalność wygląda na nieuporządkowaną, może pojawić się nawet decyzja odmowna — nie dlatego, że ktoś się spóźnił, lecz dlatego, że urząd uzna sytuację za potencjalnie nierzetelną.
W skrócie: rejestracji VAT-R nie da się bezpiecznie „przeciągnąć”. Jeżeli wykonasz czynność opodatkowaną albo przekroczysz limit, VAT zaczyna działać od razu, a nie od momentu, kiedy wyślesz formularz. Masz siedem dni na zgłoszenie zmiany, ale to nie przesuwa obowiązków podatkowych. Im szybciej zareagujesz, tym mniej ryzyka poniesiesz — a w e-commerce to ryzyko potrafi być bardzo konkretne, od kosztów korekt po utratę wiarygodności sklepu. Jeśli widzisz, że zbliżasz się do limitu, nie czekaj na „okrągłą kwotę”. W VAT najgorsze, co możesz zrobić, to udawać, że problemu jeszcze nie ma.
Najczęstsze błędy przy rejestracji VAT
Rejestracja do VAT wygląda na formalność, ale w praktyce to właśnie na tym etapie najczęściej pojawiają się problemy. E-commerce działa szybko, na integracjach, automatycznych systemach fakturowania i płatnościach, więc każde opóźnienie po stronie urzędu czy korekta VAT-R potrafią realnie zatrzymać start sprzedaży lub kampanii reklamowej. Błędy wynikają najczęściej nie z braku wiedzy, ale z pośpiechu, niespójności danych i nieuważnego wypełnienia formularza.
Jednym z najczęstszych potknięć jest zaznaczenie niewłaściwego statusu podatnika. Wielu przedsiębiorców omyłkowo wybiera w VAT-R opcję zwolniony z VAT, mimo że chcą działać jako podatnik czynny, albo odwrotnie. To powoduje nie tylko konieczność składania korekt, ale także błędne wystawianie dokumentów sprzedaży już od pierwszych dni działalności. W e-commerce, gdzie faktury generują się automatycznie, taka pomyłka szybko zamienia się w lawinę niepotrzebnej pracy.
Drugim dużym problemem są niespójne dane — zwłaszcza adresy, kody PKD i sposób opisu działalności. Urząd skarbowy porównuje informacje z VAT-R z CEIDG lub KRS, a każda rozbieżność oznacza dodatkowe pytania. W branży sklepów internetowych powszechne są różne lokalizacje: adres zamieszkania, biuro, magazyn, punkt odbioru, a do tego jeszcze adres współpracującego centrum fulfillmentowego. Jeżeli we wniosku pojawi się adres, który nie odpowiada faktycznemu miejscu prowadzenia działalności, urząd wstrzymuje wpis i wzywa przedsiębiorcę do wyjaśnień.
Wiele problemów wynika z cofania daty rozpoczęcia działalności „wstecz”. Niektórzy próbują wpisać wcześniejszą datę, żeby odliczyć koszty poniesione jeszcze przed rejestracją. Jeśli jednak urząd nie zobaczy dowodów na to, że działalność faktycznie była prowadzona — chociażby umów, potwierdzeń dostaw czy dowodów przygotowań — rejestracja zostaje spowolniona, a czasem wręcz wstrzymana. W praktyce fiskus traktuje takie działania jako potencjalną nierzetelność, dlatego lepiej ostrożnie podchodzić do zmiany dat.
Kolejna pułapka dotyczy rachunków bankowych. Urzędy coraz częściej sprawdzają, czy numer zgłoszony w CEIDG znajduje się na białej liście i czy rzeczywiście należy do przedsiębiorcy. Jeśli sklep internetowy poda rachunek prywatny albo taki, którego nie zgłoszono wcześniej, urząd zwykle pyta o wyjaśnienia. Teoretycznie nie blokuje to rejestracji, ale w praktyce spowalnia proces — szczególnie przy firmach szykujących się na większe obroty albo działających przez PayU, Przelewy24, Stripe czy inne systemy płatności.
Nierzadko problemy sprawiają też kody PKD. Wiele firm e-commerce ma w CEIDG ustawione ogólne lub nieaktualne PKD, a we wniosku VAT-R deklaruje działalność, która do tych kodów nie pasuje. Urząd nie wymaga perfekcyjnego dopasowania, ale jeżeli deklarujesz handel elektroniką, a PKD wskazuje np. usługi marketingowe, to naturalnie pojawią się pytania. W takich przypadkach urząd nie tyle „szuka haczyka”, ile próbuje zweryfikować, czy firma rzeczywiście prowadzi działalność handlową, czy tylko deklaruje ją na papierze.
Dużym ryzykiem są też niespójności pomiędzy tym, co widnieje w rejestrach, a tym, co widać w internecie. Fiskus, zanim zarejestruje nową firmę, często sprawdza stronę sklepu, profile w marketplace’ach albo dane zamieszczone na landing page’u. Jeżeli przedsiębiorca podaje trzy różne adresy w trzech różnych miejscach — albo jeśli pod wskazanym adresem w ogóle nie ma śladu po działalności — może dojść do wstrzymania rejestracji, a w skrajnych przypadkach nawet do przeprowadzenia wizji lokalnej.
Firmy zagraniczne popełniają najwięcej błędów, bo wymagania wobec nich są wyższe niż wobec przedsiębiorców z Polski. W ich przypadku urząd oczekuje pełnego pakietu dokumentów: formularza VAT-R, zgłoszenia NIP-2, odpisu z rejestru handlowego, tłumaczeń przysięgłych, umów logistycznych i potwierdzenia prowadzenia działalności w kraju siedziby. Każdy brakujący dokument automatycznie wydłuża proces. W praktyce rejestracja zagranicznych firm działających w e-commerce trwa najdłużej, a braki formalne są główną przyczyną opóźnień.
Wiele osób zapomina też, że VAT-R złożony „na szybko”, byle tylko wysłać go w terminie, może zostać przyjęty, ale z błędami, które później trzeba korygować. A każda korekta to kolejne dni czekania i kolejne ryzyko, że firma zacznie faktycznie sprzedawać, zanim jej status w systemie zostanie uporządkowany. W e-commerce, gdzie system sprzedażowy musi od pierwszej sekundy wiedzieć, czy doliczać VAT i w jakiej stawce, to ryzyko szczególnie dotkliwe.
Najważniejsze jest to, że urząd skarbowy nie oczekuje perfekcji — oczekuje spójności. Dane w CEIDG, VAT-R, rachunku bankowym, na stronie sklepu i w modelu biznesowym muszą się ze sobą zgadzać. Jeśli tak jest, rejestracja VAT przebiega szybko i bez komplikacji. Jeśli nie — najmniejsza niespójność potrafi zamienić prostą procedurę w kilkutygodniowe oczekiwanie, a to dla dynamicznie rosnącego sklepu internetowego realny koszt.
Jaki limit obowiązuje, jeśli zaczynam działalność w trakcie roku?
Jeśli startujesz z działalnością w połowie roku, nie masz do dyspozycji pełnego limitu 200 000 zł. Ustawa o VAT przewiduje w takim przypadku limit proporcjonalny — czyli liczony tylko za okres, w którym faktycznie prowadzisz sprzedaż. To prosty mechanizm, ale bardzo ważny dla nowych sklepów internetowych, bo dynamiczny start, pierwsze kampanie reklamowe i skoki sprzedaży potrafią sprawić, że limit zużywa się szybciej, niż się wydaje.
Proporcja działa według jednego wzoru: bierzesz 200 000 zł i mnożysz przez liczbę dni od momentu rozpoczęcia działalności do końca danego roku, a potem dzielisz przez 365. To daje Twój indywidualny limit zwolnienia podmiotowego w pierwszym roku. Jeżeli na przykład ruszasz 1 lipca, to masz przed sobą 184 dni do końca roku — a więc proporcjonalny limit wynosi około 100 800 zł. Dopiero od kolejnego roku działa pełny limit 200 000 zł (o ile nie zmieni się ustawowo, tak jak stanie się to od 2026 roku).
Warto też pamiętać, że liczy się data faktycznego rozpoczęcia sprzedaży, a nie data złożenia wniosku w CEIDG czy moment, w którym zaczynasz budować stronę. Zwolnienie działa tylko wtedy, gdy nie przekroczysz proporcjonalnego limitu w realnej sprzedaży opodatkowanej w Polsce. Sprzedaż zagraniczna rozliczana w OSS, usługi zwolnione czy transakcje poza zakresem VAT nie wpływają na limit, bo nie wchodzą do jego podstawy.
Proporcjonalny limit ma jeszcze jedną praktyczną konsekwencję dla nowych sklepów internetowych: łatwo go przekroczyć, jeśli startujesz z dużą kampanią marketingową. Wiele firm zaczynających działalność w drugiej połowie roku myśli, że mają do dyspozycji pełne 200 000 zł, a tymczasem ich realny limit może być o połowę niższy. Dlatego od pierwszego dnia warto monitorować sprzedaż i świadomie planować, czy lepiej zostać na zwolnieniu, czy od razu wejść w VAT — szczególnie wtedy, gdy model biznesowy zakłada intensywne skalowanie.
Czy zagraniczny przedsiębiorca musi zarejestrować się do VAT w Polsce?
Zagraniczny przedsiębiorca musi zarejestrować się do VAT w Polsce zawsze wtedy, gdy wykonuje tutaj czynności podlegające opodatkowaniu. W przeciwieństwie do polskich firm nie może korzystać ze zwolnienia podmiotowego, więc nawet niski obrót nie zwalnia go z obowiązku rejestracji. Jeśli jego sprzedaż lub usługi „dzieją się” na terytorium Polski, urząd wymaga, żeby działał jako czynny podatnik VAT od pierwszej opodatkowanej czynności — niezależnie od tego, czy firma pochodzi z UE, czy spoza UE.
Najczęściej spotykany scenariusz to magazyn lub fulfillment w Polsce. Samo przemieszczenie towarów do magazynu nie zawsze oznacza obowiązek rejestracji, ale każda późniejsza sprzedaż tych towarów do polskich klientów jest zwykłą dostawą krajową, a więc wymaga polskiego VAT. Dotyczy to zarówno własnych magazynów, jak i pełnej logistyki FBA czy zewnętrznych centrów logistycznych. Jeżeli towar w momencie wysyłki znajduje się w Polsce, sprzedaż jest polską dostawą i wymaga natychmiastowej rejestracji. Jeżeli natomiast towar jest wysyłany z innego kraju UE, a odbiorcą jest polski konsument, powstaje WSTO — wtedy zagraniczny sprzedawca może wybrać OSS lub rejestrację w Polsce. W usługach bywa jeszcze prościej: jeśli miejsce świadczenia znajduje się w Polsce, powstaje obowiązek VAT, nawet jeśli przedsiębiorca nie ma tu fizycznej infrastruktury. Jedynym wyjątkiem są usługi rozliczane w odwrotnym obciążeniu — w modelu B2B to polski nabywca rozlicza VAT i zagraniczna firma nie musi się rejestrować.
Dokumenty wymagane od zagranicznych firm są bardziej rozbudowane niż te, których oczekuje się od polskich przedsiębiorców. Podstawą są formularze VAT-R i NIP-2, a obok nich pełny zestaw dokumentów rejestrowych z państwa siedziby. Najczęściej urząd oczekuje aktualnego odpisu z rejestru handlowego (np. Certificate of Incorporation) oraz tłumaczenia przysięgłego na język polski. W przypadku spółek kapitałowych często trzeba dostarczyć umowę spółki lub statut. Dla przedsiębiorstw działających w e-commerce kluczowa jest dokumentacja logistyczna: umowa magazynowa, kontrakt z fulfillmentem, potwierdzenie korzystania z FBA, umowy z operatorami kurierskimi lub choćby dowód posiadania tytułu prawnego do powierzchni magazynowej. Urzędy mogą również poprosić o dokumenty potwierdzające realną działalność, takie jak faktury zakupu towarów, lokalny numer VAT, umowy z dostawcami lub zrzuty ekranu sklepu online.
Choć polskie przepisy nie wymagają posiadania polskiego rachunku bankowego, urząd skarbowy w praktyce często oczekuje, że zagraniczny podatnik będzie posługiwać się kontem prowadzonym w Polsce — szczególnie jeśli planuje ubiegać się o zwrot VAT lub prowadzić regularne rozliczenia. To nie jest obowiązek ustawowy, ale znacząco przyspiesza weryfikację i ogranicza pytania ze strony urzędników.
Czas rejestracji jest wyraźnie dłuższy niż w przypadku polskich firm. Standardowo procedura trwa około 4–8 tygodni, ale przy sprzedaży magazynowej, modelach FBA, skomplikowanej strukturze właścicielskiej albo brakach w dokumentach potrafi wydłużyć się do 2–3 miesięcy. Urzędy muszą zweryfikować nie tylko dane z deklaracji, ale także autentyczność zagranicznych dokumentów i spójność całego modelu biznesowego. Każdy brak tłumaczenia, niepodpisany załącznik czy niejasność logistyczna powoduje automatyczne przesunięcie rejestracji o kolejne tygodnie.
Podsumowując: zagraniczny przedsiębiorca musi zarejestrować się do VAT w Polsce, jeśli sprzedaje towary znajdujące się w Polsce, świadczy usługi opodatkowane na terytorium kraju lub wykonuje inne czynności, które ustawa uznaje za podlegające opodatkowaniu na terytorium RP. W przypadku usług niematerialnych rejestracja może być obowiązkowa nawet bez fizycznej obecności firmy w Polsce — wszystko zależy od miejsca opodatkowania. Cała procedura wymaga pełnego zestawu dokumentów i starannej weryfikacji, ale jeśli dane są spójne, rejestracja przebiega bezproblemowo. Jeśli nie — trwa długo i zamienia się w wieloetapowy dialog z urzędem.
Co to jest procedura SME (2025) i jak działa?
Procedura SME to nowy, unijny system zwolnień z VAT dla małych przedsiębiorstw, który zaczął działać 1 stycznia 2025 r.. Po raz pierwszy mała firma z siedzibą w jednym państwie UE może – przy spełnieniu określonych warunków – korzystać ze zwolnienia także w innych krajach Unii. To duża zmiana dla drobnych biznesów online, które sprzedają okazjonalnie za granicę, ale nie chcą od razu rejestrować się do VAT w pięciu czy ośmiu państwach jednocześnie. Całość działa w oparciu o tzw. numer EX, czyli specjalny unijny identyfikator nadawany w kraju siedziby przedsiębiorcy.
SME działa jednak precyzyjnie i nie automatycznie. To kraj siedziby nadaje numer EX, ale podatnik musi wskazać, w których państwach UE chce korzystać ze zwolnienia. Każde z tych państw ma prawo potwierdzić lub odmówić prawa do zwolnienia zgodnie z lokalnymi przepisami. EX nie „odblokowuje” więc zwolnienia w całej Unii jednym kliknięciem – daje możliwość ubiegania się o nie w konkretnych krajach, w sposób ujednolicony i rozpoznawalny dla administracji skarbowych.
Kluczowy jest limit unijny: 100 000 euro rocznego obrotu w całej UE. To nie jest limit „poza Polską” ani limit „na kraj” – to suma sprzedaży, którą przedsiębiorca objęty SME osiąga w całej Unii. Jeśli łączny obrót przekroczy 100 000 euro w bieżącym lub poprzednim roku, przedsiębiorca automatycznie traci prawo do korzystania z procedury SME w innych państwach członkowskich. Zwolnienie w Polsce może nadal działać, jeśli spełniasz krajowy limit (200 000 zł w 2025 r.), ale unijna część SME przestaje obowiązywać. Co dalej? To zależy od lokalnych przepisów każdego kraju – czasem konieczna jest rejestracja VAT od pierwszej sprzedaży, czasem po przekroczeniu ich własnego limitu, a czasem najlepszym rozwiązaniem jest przejście do OSS.
W SME nie ma lokalnych deklaracji VAT w krajach odbiorców, ale istnieje obowiązek raportowy. Każdy przedsiębiorca korzystający ze SME musi składać kwartalne informacje o obrotach w państwie swojej siedziby. W Polsce te sprawy prowadzi centralnie Naczelnik Drugiego Urzędu Skarbowego Warszawa-Śródmieście, który nadaje numer EX polskim podatnikom i przyjmuje ich raporty. Z kolei przedsiębiorców z innych państw UE chcących korzystać ze zwolnienia SME w Polsce obsługuje Urząd Skarbowy Łódź-Śródmieście, który potwierdza ich status i monitoruje limity sprzedaży realizowanej na terytorium Polski.
Z procedury SME nie mogą korzystać przedsiębiorcy wykonujący czynności wyłączone ze zwolnienia – dokładnie te same, które w Polsce wyłączają prawo do zwolnienia podmiotowego na podstawie art. 113 ustawy o VAT. Oznacza to, że jeśli zajmujesz się usługami prawniczymi, doradczymi, jubilerskimi, windykacyjnymi czy sprzedażą towarów akcyzowych lub metali szlachetnych, to nie wejdziesz ani w SME, ani w krajowe zwolnienie. SME jest przeznaczone wyłącznie dla małych, prostych działalności o nieskomplikowanym modelu podatkowym.
Schemat działa także „w drugą stronę”. Jeśli mała firma z innego państwa UE spełnia tamtejsze warunki i otrzyma numer EX, może korzystać ze zwolnienia na terytorium Polski – bez klasycznej rejestracji VAT, o ile nie przekroczy limitów i nie wykonuje czynności wyłączonych. W praktyce to oznacza, że np. mały czeski sklep oferujący okazjonalne sprzedaże do Polski nie musi od razu rejestrować się jako polski podatnik VAT. Obowiązek rejestracji pojawia się dopiero wtedy, gdy sprzedaż w Polsce wyjdzie poza limity albo gdy model operacyjny wskazuje, że działalność jest faktycznie prowadzona na terenie kraju.
Właśnie ten model ma znaczenie przy sprzedaży z magazynów i fulfillmentu. Co prawda unijne przepisy SME nie zakazują wprost korzystania ze schematu przy obecności towarów w magazynie kraju odbiorcy, ale praktyka fiskusa jest jasna: jeśli zagraniczny przedsiębiorca ma w Polsce magazyn, korzysta z lokalnego fulfillmentu albo realizuje sprzedaż w oparciu o polską infrastrukturę, polskie przepisy zwykle i tak wymagają klasycznej rejestracji VAT. SME jest więc narzędziem typowo „zdalnym”, przeznaczonym dla firm, które nie mają fizycznej obecności w kraju odbiorcy. Magazyn, centrum logistyczne czy FBA w Polsce zazwyczaj wykluczają sensowne stosowanie SME i sprowadzają podatnika do zwykłego reżimu VAT.
Podsumowując: procedura SME od 2025 r. daje małym firmom realną szansę na prostsze działanie w UE, ale dotyczy wyłącznie działalności bez fizycznej obecności w kraju sprzedaży, mieści się w ścisłych limitach i wymaga kwartalnego raportowania. Działa dobrze, jeśli sprzedajesz sporadycznie i liczysz każdy koszt wejścia na nowy rynek. Gdy jednak Twoja działalność staje się większa, przekraczasz progi albo operujesz na magazynach, SME szybko przestaje być opcją i musisz wrócić do klasycznych zasad VAT lub OSS.
Co to jest VAT OSS i kiedy trzeba się rejestrować?
VAT OSS to unijna procedura, która pozwala rozliczać sprzedaż do konsumentów z innych państw Unii w jednym kraju – w Polsce, jeśli tu masz firmę. W e-commerce oznacza to prostą rzecz: jeśli wysyłasz towary z Polski do klientów w UE, nie musisz zakładać dziesięciu różnych rejestracji VAT. Rozliczasz wszystko jednym plikiem i jednym przelewem, a polski urząd sam przekazuje podatek dalej. Mechanizm działa od 2021 roku i w 2025 jest już absolutnym standardem dla sklepów internetowych, które sprzedają B2C na rynki zagraniczne.
Najważniejszą rolę odgrywa próg 10 000 euro. Do tej kwoty możesz stosować polski VAT nawet wtedy, gdy wysyłasz paczki do Niemiec, Francji czy Włoch. Limit dotyczy całej sprzedaży B2C w UE łącznie i obejmuje zarówno WSTO, jak i usługi elektroniczne TBE. Jeśli w danym roku przebijesz ten poziom, miejsce opodatkowania zmienia się od następnej transakcji – to wtedy musisz stosować stawki VAT kraju, do którego wysyłasz towar. To bardzo ważne, bo wiele sklepów konfiguruje automaty tak, jakby obowiązek powstawał dopiero od kolejnego miesiąca, a to niestety nieprawda. Systemy powinny reagować natychmiast, inaczej powstają korekty.
Rejestracja do OSS nie jest skomplikowana i można ją zrobić wcześniej, nawet jeśli nie doszedłeś jeszcze do 10 000 euro. W praktyce tak właśnie działają firmy, które od razu celują w kilka rynków – ustawiają zagraniczne stawki od początku, żeby uniknąć nagłej zmiany cen czy problemów z platformami. W Polsce całą procedurę obsługuje Drugi Urząd Skarbowy Warszawa-Śródmieście, a zgłoszenie składa się przez Portal Podatkowy. Weryfikacja zwykle trwa krótko, czasem jeden dzień.
Warto pamiętać, że OSS obejmuje tylko sprzedaż transgraniczną B2C. Jeśli masz magazyn w innym kraju albo korzystasz z pełnego modelu logistycznego, w którym towar znajduje się fizycznie poza Polską, to taka sprzedaż jest dla celów VAT dostawą lokalną. Wtedy nie możesz użyć OSS i musisz zarejestrować się w tym kraju na zasadach ogólnych. To jedna z tych rzeczy, które często zaskakują początkujących sprzedawców w FBA czy w europejskich centrach fulfillmentowych.
Po rejestracji cała obsługa jest kwartalna. Składasz jedną deklarację, płacisz jeden przelew i masz święty spokój – oczywiście pod warunkiem, że Twoje systemy sprzedażowe prawidłowo przypisują stawki VAT do krajów konsumentów. OSS nie zastępuje krajowego JPK_V7 i nie dotyczy sprzedaży w Polsce, więc masz równolegle dwa światy: krajowy VAT i zagraniczny VAT obsługiwany przez OSS.
Jeżeli sprzedajesz do UE regularnie i Twoje zamówienia rosną, OSS staje się praktycznie obowiązkowy. Po przekroczeniu progu 10 000 euro nie ma możliwości legalnego pozostania przy polskich stawkach. W praktyce najlepiej przygotować się wcześniej, bo korekty po fakcie bywają drogie i czasochłonne, szczególnie w dużym sklepie, gdzie różnice w stawkach VAT potrafią mieć znaczenie dla marży na każdym produkcie.
Jakie obowiązki ma przedsiębiorca po rejestracji VAT?
Po wejściu w VAT zmienia się sposób działania firmy – szczególnie w e-commerce, gdzie sprzedaż przechodzi przez marketplace’y, aplikacje płatnicze, integratory i systemy księgowe. Od tego momentu każda transakcja musi być ujęta w ewidencjach zgodnie z przepisami, a wszystkie dane muszą być spójne z tym, co ostatecznie trafi do JPK_V7. Nie jest to trudne, ale wymaga regularności i dobrej współpracy pomiędzy sklepem, księgowością i automatami, które „same” wystawiają dokumenty.
Najważniejszym obowiązkiem są ewidencje VAT: sprzedaży i zakupów. To właśnie one tworzą część ewidencyjną JPK_V7 i to z nich liczy się VAT należny oraz naliczony. W e-commerce szczególnie ważne jest to, aby dane z platformy sprzedażowej zgadzały się z tym, co trafia do księgowości – różnice w stawkach lub kodach transakcji automatycznie wywołują błędy w JPK. Ewidencje muszą być kompletne, aktualne i zawierać wszystkie niezbędne elementy, bo system MF wychwytuje nieprawidłowości natychmiast, często jeszcze przed tym, jak przedsiębiorca zdąży je zauważyć.
Drugim stałym obowiązkiem jest prawidłowe dokumentowanie sprzedaży. W relacjach B2B oznacza to wystawianie pełnych faktur z kwotą netto, stawką VAT i kwotą VAT. W B2C konsument może kupować na paragon, ale jeśli poprosi o fakturę, trzeba ją wystawić zgodnie z zasadami VAT. Cała różnica polega na tym, że od momentu rejestracji dokument sprzedaży musi pokazywać VAT, a nie tylko cenę brutto. Jeżeli sklep działa na wielu kanałach jednocześnie, warto zadbać o to, by systemy konsekwentnie rozpoznawały rodzaj klienta i stosowały odpowiedni schemat fakturowania.
Kolejny element to JPK_V7, czyli połączenie ewidencji i deklaracji w jednym pliku. Wysyła się go co miesiąc, ale w dwóch różnych modelach. Podatnik miesięczny przesyła co miesiąc zarówno część ewidencyjną, jak i deklaracyjną. Mały podatnik działający kwartalnie również wysyła JPK co miesiąc, lecz tylko z częścią ewidencyjną, a część deklaracyjna pojawia się raz na kwartał. W praktyce oznacza to, że niezależnie od sposobu rozliczania, dane o sprzedaży i zakupach muszą być gotowe na koniec każdego miesiąca. To właśnie dlatego w e-commerce kluczowe jest „domknięcie” raportów w cyklu 30-dniowym, nawet jeśli finalny VAT płaci się raz na kwartał.
Sam podatek odprowadza się do urzędu w dobrze określonych terminach. Podatnik miesięczny płaci do 25. dnia miesiąca za miesiąc poprzedni. Podatnik kwartalny rozlicza VAT za cały kwartał również do 25. dnia miesiąca następującego po zakończeniu kwartału. W handlu internetowym warto to dobrze kontrolować, bo VAT w sprzedaży B2C w całości finansujesz z własnego cash flow. Jeżeli rośnie sprzedaż, rośnie też VAT do zapłaty, a nieprzygotowanie do tego bywa jednym z częstszych problemów młodych sklepów.
Status podatnika VAT pozwala natomiast na odliczenie VAT naliczonego od zakupów. Warunek jest prosty: zakup musi służyć działalności opodatkowanej, a faktura musi być formalnie poprawna. W e-commerce prawie każdy wydatek – od zakupu towaru, przez kampanie reklamowe, po fulfillment, software czy usługi specjalistyczne – spełnia ten wymóg. Są oczywiście wyjątki, jak usługi noclegowe czy niektóre elementy reprezentacji, ale w typowym sklepie internetowym ma to niewielkie znaczenie. To właśnie odliczenie VAT-u jest jednym z głównych powodów, dla których wiele firm decyduje się na dobrowolne wejście w VAT wcześniej.
Część przedsiębiorców musi także pamiętać o kasach fiskalnych. W sprzedaży wysyłkowej z płatnościami online funkcjonuje wiele zwolnień i w praktyce większość sklepów internetowych nie używa kas, ale nie jest to zasada absolutna. Rodzaj towaru, sposób płatności czy prowadzenie równoległej sprzedaży stacjonarnej mogą oznaczać, że kasa nadal będzie potrzebna. Po rejestracji VAT nic się tu magicznie nie zmienia – obowiązek kasy zależy od charakteru działalności, a nie od tego, czy przedsiębiorca jest vatowcem.
Najważniejsze w rozliczeniach VAT jest jednak to, by wszystkie systemy mówiły „tym samym językiem”. Jeśli marketplace, sklep internetowy, program księgowy i narzędzia do fakturowania są poprawnie skonfigurowane, VAT praktycznie rozlicza się sam. Jeśli choć jedno ogniwo wprowadza błędne stawki, niewłaściwe kwoty netto albo niepoprawne oznaczenia transakcji, problemy w JPK i korekty pojawiają się natychmiast. Dlatego po rejestracji VAT kluczowe staje się nie tylko pilnowanie przepisów, ale także dbanie o spójność danych – szczególnie tam, gdzie firma działa szybko i obsługuje dużą liczbę zamówień.

Czy można wznowić działalność po zawieszeniu — i co wtedy dzieje się z VAT?
Wznowienie działalności po okresie zawieszenia jest w Polsce procesem dość prostym, ale w przypadku VAT ma kilka konsekwencji, o których młodzi przedsiębiorcy często dowiadują się dopiero „po fakcie”. Najważniejsza zasada brzmi tak: jeśli przed zawieszeniem byłeś czynnym podatnikiem VAT, to po wznowieniu działalności status ten wraca automatycznie. Nie składasz nowego VAT-R, nie prosisz urzędu o ponowną rejestrację, nie czekasz na potwierdzenie z białej listy. System traktuje Cię dokładnie tak, jakby działalność została jedynie „wstrzymana”, a nie zakończona. Od pierwszego dnia wznowienia znowu wystawiasz faktury z VAT, znowu rozliczasz sprzedaż według stawek właściwych dla Twojej branży i znowu jesteś zobowiązany do wysyłania JPK_V7.
Są jednak sytuacje, w których wznowienie działalności wpływa na VAT nieco inaczej. Najczęstsza dotyczy przedsiębiorców, którzy przed zawieszeniem korzystali ze zwolnienia podmiotowego. W takim przypadku samo wznowienie działalności nie przywraca zwolnienia automatycznie, jeśli w międzyczasie zmieniły się warunki do jego stosowania. Przykładem może być przekroczenie limitu sprzedaży przed zawieszeniem lub utrata prawa do zwolnienia z powodu wykonania czynności wyłączonych ze zwolnienia. Jeżeli prawo do zwolnienia zostało utracone jeszcze przed zawieszeniem, to po wznowieniu firma wraca już jako czynny podatnik VAT. Z drugiej strony, jeśli zwolnienie dalej Ci przysługuje — bo nie przekroczyłeś limitu i nie wykonujesz czynności wyłączonych — możesz kontynuować działalność na starych zasadach, bez składania VAT-R.
Wznowienie działalności oznacza również przywrócenie obowiązków ewidencyjnych. Od dnia odwieszenia znowu prowadzisz ewidencje VAT, znowu musisz raportować sprzedaż i zakupy w JPK_V7, a także pilnować właściwych terminów płatności podatku. W praktyce oznacza to, że jeżeli zawiesiłeś firmę na przykład do połowy stycznia i wznowisz ją 16 stycznia, to już od tego dnia tworzysz pełną ewidencję i uwzględniasz transakcje w JPK wysyłanym za styczeń lub — jeśli rozliczasz się kwartalnie — w zestawieniu za cały kwartał. Dla e-commerce, gdzie wiele procesów działa automatycznie, kluczowe jest zadbanie o to, by po odwieszeniu odpowiednie systemy faktycznie „zobaczyły”, że firma wróciła do gry. Zdarza się, że marketplace’y lub aplikacje fakturujące dalej traktują konto jako nieaktywne, co prowadzi do luk w dokumentacji.
Istnieją również wyjątki, które warto znać. Jeżeli przedsiębiorca zawiesił działalność na okres dłuższy niż sześć miesięcy, urząd skarbowy może – choć nie musi – przeprowadzić dodatkową weryfikację przy wznowieniu, zwłaszcza gdy wraca do branży uznawanych za ryzykowne pod kątem VAT. Nie powoduje to opóźnienia samego wznowienia działalności, bo to dzieje się automatycznie w CEIDG, ale w praktyce urząd może poprosić o złożenie wyjaśnień dotyczących profilu sprzedaży, adresu prowadzenia działalności czy modelu logistycznego. Nie zmienia to jednak faktu, że status VAT czynnego obowiązuje od dnia wznowienia – niezależnie od tego, czy urząd analizuje dane w tle.
Warto też pamiętać o odwrotnej sytuacji, czyli planowanej rezygnacji ze statusu VAT po wznowieniu. Jeżeli chcesz przejść ze statusu VAT czynnego na zwolnienie podmiotowe, możesz to zrobić jedynie wtedy, gdy faktycznie spełniasz warunki ustawowe — w tym przede wszystkim limit sprzedaży. Sama przerwa w działalności nie „zeruje” licznika, a sprzedaż sprzed zawieszenia nadal wchodzi do limitu rocznego. Jeżeli limit został przekroczony przed zawieszeniem, po wznowieniu nie możesz wejść w zwolnienie, nawet jeśli działalność była wstrzymana przez wiele miesięcy. Wyjątki pojawiają się dopiero w 2026 roku wraz z nowym limitem 240 tysięcy złotych i przepisami przejściowymi, ale to osobny temat, którego nie można mieszać z prostym odwieszeniem działalności.
Najważniejsze jest więc to, że samo wznowienie działalności niczego nie resetuje i niczego nie zmienia w Twoim statusie VAT. Wracasz dokładnie w takim trybie, w jakim działalność została zawieszona, a wszystkie obowiązki podatkowe budzą się do życia natychmiast z dniem odwieszenia — od wystawiania faktur, przez ewidencję, aż po JPK i terminy płatności. Jeśli wznowienie zapinasz dobrze technicznie i w logicznym momencie miesiąca, firma wraca do działania płynnie. Jeśli przeoczysz kilka detali — szczególnie w branży online — błędy mogą się pojawić już w pierwszym JPK po wznowieniu.
Co jeśli zostanę wykreślony z rejestru VAT?
Wykreślenie z rejestru VAT nie zamyka działalności gospodarczej — wpis w CEIDG lub KRS pozostaje aktywny. Zmienia się jednak status podatkowy: od dnia wykreślenia nie możesz działać jako podatnik VAT czynny, co oznacza, że nie wolno Ci naliczać VAT, wystawiać faktur z VAT, ani odliczać VAT naliczonego. Wszelkie czynności wykonane po wykreśleniu muszą być rozliczane jak przez podmiot nieuprawniony do VAT. Natomiast czynności wykonane przed wykreśleniem pozostają w pełni ważne i opodatkowane — urząd nie zmienia historii rozliczeń.
Najczęściej do wykreślenia dochodzi z powodów formalnych. Przedsiębiorcy trafiają na listę „nieaktywnych”, gdy przez kilka kolejnych okresów nie składają JPK_V7 (ustawowo urząd może wykreślić podatnika już po trzech miesiącach braku deklaracji, choć w praktyce systemy analityczne często reagują dopiero po dłuższej przerwie). Równie częstą przyczyną jest problem z doręczeniami — jeśli urząd nie może skutecznie skontaktować się z firmą, uznaje dane za nieaktualne i usuwa ją z rejestru. W e-commerce spotyka się też wykreślenia wynikające z „braku realnej działalności”: podatnik podaje adres, pod którym go faktycznie nie ma, nie prowadzi żadnych czynności, nie udziela odpowiedzi na wezwania, a model sprzedażowy wygląda na nieudokumentowany. W takich przypadkach urząd może uznać, że rejestracja była fikcyjna i wykreśla podatnika z urzędu.
Wykreślenie wywołuje skutki od momentu wpisania go do rejestru — nie wstecz. Jeśli jednak przedsiębiorca przez nieuwagę wystawi faktury z VAT już po wykreśleniu, wszystkie takie dokumenty są wadliwe i wymagają korekt: VAT naliczony na nich jest formalnie „bez podstawy prawnej”, a nabywcy nie mogą go odliczyć. W branży online, gdzie faktury generują się automatycznie, nawet kilkudniowe opóźnienie w zauważeniu wykreślenia może oznaczać dużą liczbę korekt, problemów z klientami i konieczność przeliczenia zobowiązań podatkowych.
Przywrócenie do rejestru jest możliwe w większości przypadków — i procedura zależy bezpośrednio od tego, dlaczego urząd wykreślił podatnika. Jeżeli powodem był brak JPK, wystarczy złożyć zaległe pliki i krótkie wyjaśnienie; urząd zwykle przywraca podatnika bez dalszych komplikacji. W przypadku błędnych danych adresowych wystarczy aktualizacja wpisu i poinformowanie urzędu. Jeśli jednak wykreślenie nastąpiło z powodu podejrzenia fikcyjności działalności, podatnik musi pokazać dokumenty potwierdzające realne operacje: umowy, faktury, dowody dostaw, potwierdzenia płatności, dostęp do magazynu czy raporty ze sklepu. Gdy organ uzna, że działalność faktycznie istnieje, status VAT czynnego może zostać przywrócony — czasem automatycznie, czasem po ponownym złożeniu VAT-R.
Szybka reakcja znacząco zwiększa szanse na pozytywne rozstrzygnięcie. Jeżeli podatnik odpowiada na wezwania bezzwłocznie, przywrócenie następuje zwykle w ciągu kilku dni lub jednego–dwóch tygodni. Jeśli sprawa wymaga pełnej weryfikacji albo dotyczy podmiotów zagranicznych, procedura jest dłuższa — potrafi trwać kilka tygodni, a w skrajnych przypadkach nawet zakończyć się odmową i koniecznością rejestracji „od zera”. Niezależnie od przyczyny, im krótszy czas między wykreśleniem a Twoją reakcją, tym mniejsze ryzyko korekt, odsetek i strat wizerunkowych.
Podsumowując: wykreślenie z VAT nie jest końcem działalności, ale wymaga natychmiastowej reakcji. Trzeba ustalić przyczynę, uzupełnić braki i wykazać realność działania. W zdecydowanej większości przypadków powrót na listę jest jak najbardziej możliwy, o ile przedsiębiorca współpracuje z urzędem i dysponuje dokumentami potwierdzającymi, że faktycznie prowadzi sprzedaż.

Nowy limit zwolnienia VAT 2026 i przepisy przejściowe
Od 1 stycznia 2026 r. wchodzi w życie podwyższony limit zwolnienia podmiotowego — 240 000 zł. Do tej kwoty przedsiębiorca może działać bez VAT, o ile ma siedzibę działalności gospodarczej w Polsce i nie wykonuje czynności wykluczających ze zwolnienia. Podwyższenie limitu wynika z nowelizacji ustawy o VAT z 24 czerwca 2025 r. i obejmuje wyłącznie podatników krajowych — firmy zagraniczne nadal muszą być VAT-owcami od pierwszego dnia sprzedaży.
Limit liczy się tak samo jak dotychczas, czyli według definicji „wartości sprzedaży” z ustawy. Obejmuje to odpłatne dostawy i usługi, eksport towarów oraz WDT, o ile miejscem ich opodatkowania jest Polska. Do limitu nie zalicza się m.in. sprzedaży rozliczanej w OSS/WSTO, części usług zwolnionych oraz czynności pozostających poza zakresem VAT. W praktyce oznacza to, że e-commerce musi patrzeć przede wszystkim na krajową sprzedaż opodatkowaną VAT w Polsce, ale także na transakcje, które ustawowo wchodzą do wartości sprzedaży, nawet jeśli mają stawkę 0%.
Najbardziej korzystnym elementem reformy jest jednorazowy „most” pomiędzy 2025 a 2026 rokiem. Jeżeli przedsiębiorca w 2025 r. przekroczy obowiązujący limit 200 000 zł i utraci zwolnienie, ale całoroczna sprzedaż nie przebije 240 000 zł, to od 1 stycznia 2026 r. może ponownie wejść w zwolnienie bez rocznej karencji. To wyjątek od zasady, która normalnie wymaga 12 miesięcy przerwy przed powrotem do zwolnienia. W praktyce oznacza to, że część firm będzie VAT-owcami jedynie przez ostatnie tygodnie lub miesiące 2025 r., a od nowego roku wróci do prostszych zasad. Aby to zrobić, wystarczy złożyć aktualizację VAT-R ze zmianą statusu na 2026 rok i spełniać wszystkie standardowe warunki.
Podwyższony limit w 2026 r. obejmie różne grupy przedsiębiorców. Ci, którzy w 2025 roku nie przekroczyli 200 000 zł, po prostu zachowują dotychczasowe zwolnienie — ich limit od nowego roku automatycznie rośnie do 240 000 zł. Ci, którzy w 2025 r. mają sprzedaż pomiędzy 200 000 a 240 000 zł, skorzystają z przepisów przejściowych i mogą wrócić do zwolnienia od 1 stycznia. Firmy startujące dopiero w 2026 r. od razu mają do dyspozycji pełny limit 240 000 zł, przy czym zasada proporcjonalności pozostaje bez zmian — jeśli startujesz w trakcie roku, limit przelicza się od dnia pierwszej sprzedaży. Z kolei przedsiębiorcy, którzy już przed 2026 r. korzystają ze zwolnienia i nie wykonują czynności wykluczonych, po prostu „wchodzą” w nowy rok z dotychczasowym statusem i nową kwotą graniczną.
Zwolnienie w 2026 r. będzie niedostępne dla tych samych branż i czynności, które już dziś są wyłączone z prawa do zwolnienia — m.in. doradztwa, usług prawniczych, jubilerskich czy sprzedaży towarów akcyzowych. Tutaj nic się nie zmienia: jeśli wykonujesz choć jedną czynność wykluczoną, musisz pozostać VAT-owcem. Z nowych zasad nie skorzystają również przedsiębiorcy zagraniczni, bo zwolnienie podmiotowe jest dostępne wyłącznie dla podmiotów z siedzibą w Polsce.
Przepisy przejściowe działają tylko raz — wyłącznie na linii rok 2025 → 2026. Po wejściu w życie nowego limitu przedsiębiorca działa już według standardowych zasad: jeśli mieści się w 240 000 zł i nie wykonuje czynności wykluczonych, korzysta ze zwolnienia; jeśli przekracza limit, traci prawo do zwolnienia od czynności, którą przekroczył próg. Od 2026 roku oznacza to pracę bez JPK_V7, bez obowiązku naliczania VAT i z uproszczoną ewidencją sprzedaży — pod warunkiem, że przedsiębiorca faktycznie mieści się w rozszerzonym limicie i pilnuje struktury sprzedaży.
Czy zagraniczne firmy mogą korzystać ze zwolnienia VAT w 2025?
W 2025 roku zasada jest wyjątkowo prosta: zwolnienie podmiotowe z VAT przysługuje wyłącznie przedsiębiorcom posiadającym siedzibę działalności gospodarczej w Polsce. To oznacza, że firmy z innych krajów — zarówno z UE, jak i spoza Unii — nie mogą korzystać z limitu 200 000 zł i działać „bez VAT”, nawet jeżeli ich obroty są minimalne. Jest to efekt zmiany przepisów, która miała zrównać warunki działania firm krajowych i zagranicznych oraz uszczelnić rynek, zwłaszcza w obszarach e-commerce i logistyki.
Zagraniczny przedsiębiorca, który wykonuje w Polsce choć jedną czynność opodatkowaną, musi być VAT-owcem od pierwszego dnia sprzedaży, bez prawa do zwolnienia. Dotyczy to zarówno klasycznych dostaw krajowych, jak i sytuacji, w których sprzedaż jest realizowana z towaru znajdującego się w Polsce. W praktyce oznacza to, że modele handlu oparte na magazynach, fulfillment, FBA czy własnym centrum logistycznym w Polsce zawsze prowadzą do obowiązku pełnej rejestracji VAT — już pierwsza wysyłka do polskiego klienta jest dostawą krajową i wymaga polskiego NIP-VAT. Nawet bardzo niski obrót nie zmienia tej zasady, bo zagraniczny podmiot nie ma prawa korzystać z polskiego zwolnienia.
Niektóre firmy zagraniczne mogą ominąć polską rejestrację tylko wtedy, gdy ich sprzedaż nie jest opodatkowana na terytorium Polski. Dotyczy to przede wszystkim transakcji transgranicznych B2C, czyli sytuacji, w których towar pozostaje poza Polską do momentu wysyłki, a sprzedaż rozlicza się w OSS w kraju siedziby. W takim przypadku próg 10 000 euro decyduje o miejscu opodatkowania WSTO, ale nie ma żadnego wpływu na możliwość korzystania ze zwolnienia podmiotowego — ono po prostu zagranicznym firmom nie przysługuje. Próg określa tylko to, w którym kraju trzeba zapłacić VAT od sprzedaży B2C, a nie to, czy można działać bez VAT w Polsce.
W dyskusji o zagranicznych podatnikach pojawia się dodatkowo procedura SME, czyli unijne zwolnienie dla małych przedsiębiorstw działające od 2025 roku. SM E pozwala firmie z jednego kraju UE korzystać ze zwolnienia także w innych państwach, jeśli mieści się w unijnym limicie 100 000 euro i krajowych limitach lokalnych. W teorii mogłoby to wyglądać jak alternatywa dla zagranicznych sprzedawców w Polsce, ale w praktyce jest mocno ograniczone. Polska wdrożyła SME zgodnie z dyrektywą, ale procedura działa wyłącznie dla sprzedaży transgranicznej prowadzonej bez stałego miejsca prowadzenia działalności w państwie odbiorcy. A to oznacza, że jeśli zagraniczna firma ma w Polsce magazyn, zaplecze logistyczne, personel lub jakiekolwiek stałe miejsce prowadzenia działalności, to z automatu wypada z SME i musi zarejestrować się jako VAT czynny. SME po prostu nie obejmuje działalności lokalnej. Działa tylko wtedy, gdy działalność w danym państwie nie ma fizycznego zakotwiczenia i jest prowadzona całkowicie zdalnie.
W 2025 roku zagraniczny przedsiębiorca ma więc trzy ścieżki w zależności od modelu działania. Jeśli towar znajduje się w Polsce albo firma prowadzi tu działalność w sposób stały, musi być VAT-owcem od pierwszej sprzedaży i nie może skorzystać ze zwolnienia. Jeżeli działa transgranicznie bez obecności logistycznej, może rozliczać VAT przez OSS i nie ma obowiązku rejestracji w Polsce, dopóki miejsce opodatkowania pozostaje poza krajem. Jeżeli spełnia warunki procedury SME, może korzystać ze zwolnienia w Polsce, ale tylko wtedy, gdy jego działalność nie ma charakteru lokalnego i nie tworzy stałego miejsca prowadzenia działalności. W każdym innym przypadku podlega pełnym zasadom VAT tak samo jak polska firma.
Podsumowanie (wersja poprawiona)
Rok 2025 to pierwszy od wielu lat moment, w którym przedsiębiorcy muszą realnie „przestawić” sposób myślenia o VAT: z prostego pytania „czy wchodzić w VAT?” w stronę bieżącego monitorowania obrotów, miejsc opodatkowania i tego, jak sprzedaż krajowa łączy się ze sprzedażą unijną. Rejestracja VAT przestała być wyłącznie formalnością — jest elementem zarządzania całym modelem sprzedaży, procesami w sklepie, integracjami marketplace’ów oraz raportowaniem JPK. W e-commerce każde opóźnienie lub błąd utrwala się w automatach i wymaga później bolesnych korekt.
Najważniejszym punktem pozostaje limit zwolnienia w wysokości 200 000 zł, obowiązujący w 2025 r. na zasadach określonych w art. 113 ustawy o VAT. Do limitu wlicza się „wartość sprzedaży” w rozumieniu ustawy — czyli dostawy i usługi opodatkowane w Polsce oraz eksport i WDT — pomniejszone o czynności, których nie wlicza się do limitu (m.in. WSTO rozliczane przez OSS, część usług zwolnionych, czynności poza zakresem). W praktyce oznacza to, że dwa sklepy o podobnych obrotach mogą być w zupełnie innym miejscu podatkowym, jeśli jeden sprzedaje głównie krajowo, a drugi — za granicę przez OSS. Utrata prawa do zwolnienia następuje w momencie przekroczenia limitu, od konkretnej transakcji. Status VAT czynnego wynika z ustawy, a VAT-R jest tylko zgłoszeniem — nie można „przesunąć” momentu wejścia w VAT.
Na tym tle duże znaczenie mają zmiany od 2026 r. — limit rośnie do 240 000 zł, a przepis przejściowy pozwala wrócić do zwolnienia 1 stycznia 2026 r. wszystkim tym, którzy w 2025 r. przekroczyli 200 000 zł, ale nie przekroczyli nowego limitu. To pierwszy raz, gdy przedsiębiorca może formalnie być VAT-owcem tylko przez końcówkę jednego roku i z początkiem kolejnego wrócić do zwolnienia bez karencji. Dla wielu sklepów internetowych będzie to praktyczny sposób na obniżenie kosztów i uproszczenie rozliczeń w 2026 r.
Równolegle weszła w życie unijna procedura SME — nowy mechanizm zwolnienia dla małych przedsiębiorców działających transgranicznie. Pozwala korzystać ze zwolnienia w innych krajach UE, jeśli obrót nie przekracza 100 000 euro w całej UE, a podatnik nie ma w tych krajach stałej działalności ani magazynu. Dla e-commerce oznacza to: tak — SME jest realną alternatywą dla firm z UE, ale tylko przy czysto transgranicznym modelu; nie — nie działa przy sprzedaży z polskich magazynów czy fulfillmentu. Jednocześnie OSS pozostaje podstawowym narzędziem rozliczania WSTO — z progiem 10 000 euro, po którego przekroczeniu sprzedaż B2C do innych państw UE musi być opodatkowana według stawek tych państw. OSS nie ma nic wspólnego ze zwolnieniem podmiotowym: to mechanizm ustalania miejsca opodatkowania, a nie narzędzie „ucieczki” od VAT.
Przed rejestracją VAT (lub decyzją o pozostaniu przy zwolnieniu) warto zrobić realistyczną checklistę. Najpierw ustalić, czy limit zwolnienia jest liczony prawidłowo — zwłaszcza przy rozpoczęciu działalności w trakcie roku i przy połączeniu sprzedaży krajowej z OSS. Następnie sprawdzić zgodność wszystkich danych: adresów, PKD, rachunku zgłoszonego do CEIDG/KRS, opisów działalności oraz informacji w sklepie i na marketplace’ach. Urzędy porównują wszystko automatycznie i niespójności wydłużają rejestrację. Kolejnym krokiem jest decyzja biznesowa: czy opłaca się być VAT-owcem (odliczenia VAT od zakupów, reklamy, towarów) czy lepiej zostać przy zwolnieniu (niższa cena brutto dla klientów). Jeśli planujesz sprzedaż za granicę — trzeba od razu uwzględnić, czy wejdziesz w OSS lub SME. Ostatni etap to konfiguracja systemów: stawki VAT, fakturowanie, integracje z marketplace’ami, odpowiednie oznaczenia JPK. To ten element, który najczęściej decyduje o późniejszej jakości rozliczeń, bo błędy powielane automatycznie są najtrudniejsze do naprawy.
Tak naprawdę cały 2025 r. to rok, w którym warto podjąć decyzje VAT z wyprzedzeniem. Przygotowania pod KSeF 2026, planowanie progu OSS, korzystanie z SME, wejście lub powrót na zwolnienie w 2026 r., analiza modelu logistycznego (magazyn PL vs. magazyn UE) — wszystkie te elementy są powiązane. Brak planu oznacza często niepotrzebne rejestracje, korekty JPK albo utratę prawa do zwolnienia. Dobry plan pozwala po prostu uniknąć kosztów i pracować płynnie.


