Podatek u źródła (WHT) – co musisz wiedzieć?

Podatek u źródła, znany szerzej jako WHT, przez lata funkcjonował na obrzeżach zainteresowania małych firm. Kojarzył się raczej z dużymi korporacjami, międzynarodowymi strukturami i skomplikowanymi optymalizacjami podatkowymi. Dziś ta perspektywa jest już nieaktualna. Dla e-commerce, zwłaszcza prowadzonego przez młodych przedsiębiorców działających szybko, cyfrowo i globalnie, WHT stał się jednym z realnych punktów ryzyka podatkowego. Co więcej, jest to ryzyko, które bardzo łatwo przeoczyć, bo nie pojawia się ono przy sprzedaży, lecz przy kosztach.

Model biznesowy e-commerce opiera się na usługach kupowanych poza Polską. Reklamy w ekosystemach globalnych platform, narzędzia SaaS rozliczane w euro lub dolarach, zagraniczni programiści, wsparcie IT, licencje na oprogramowanie czy systemy analityczne. Wszystko to sprawia, że nawet jednoosobowa działalność lub mała spółka może nieświadomie wejść w obszar regulowany przepisami o podatku u źródła. A to oznacza obowiązki, których brak realizacji może być kosztowny.

Dlaczego podatek u źródła jest kluczowy dla e-commerce

WHT dotyczy momentu wypłaty pieniędzy za granicę. Nie interesuje go, ile sprzedajesz, lecz komu i za co płacisz. To fundamentalna różnica w porównaniu do VAT czy podatku dochodowego, które są na stałe wpisane w codzienność przedsiębiorcy. Podatek u źródła działa ciszej. Nie ma osobnej faktury podatkowej, nie widać go w systemie sprzedażowym, często nie pojawia się w standardowych raportach księgowych. A mimo to odpowiedzialność za jego prawidłowe rozliczenie spoczywa w całości na polskim przedsiębiorcy.

Dla e-commerce kluczowe jest to, że WHT bardzo często dotyczy usług, bez których trudno dziś konkurować. Marketing internetowy, narzędzia automatyzujące sprzedaż, hostingi, systemy płatności czy usługi chmurowe nie są dodatkiem, ale fundamentem działalności. Jeśli dana płatność podlega WHT, to obowiązek podatkowy powstaje niezależnie od tego, czy przedsiębiorca w ogóle zdaje sobie z tego sprawę. Urząd skarbowy nie analizuje intencji, tylko fakty.

W praktyce oznacza to, że nawet dobrze prosperujący sklep internetowy, prowadzony w pełni legalnie i rozliczający VAT oraz CIT lub PIT, może mieć ukryte zaległości podatkowe tylko dlatego, że nie rozpoznał obowiązku pobrania podatku u źródła. Dla młodych przedsiębiorców, którzy skupiają się na skalowaniu biznesu, to jedno z najbardziej niedoszacowanych ryzyk.

Rosnące znaczenie usług zagranicznych w e-commerce

Jeszcze kilka lat temu wiele firm e-commerce korzystało głównie z lokalnych dostawców. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Globalizacja usług cyfrowych sprawiła, że naturalnym wyborem stały się zagraniczne platformy oferujące lepsze narzędzia, większą skalę i bardziej zaawansowane technologie. Reklama online jest w dużej mierze skoncentrowana w rękach kilku międzynarodowych podmiotów. Podobnie jest z oprogramowaniem do zarządzania sklepami, analityką danych, automatyzacją marketingu czy obsługą klienta.

Model subskrypcyjny SaaS powoduje, że płatności są regularne i powtarzalne. Co miesiąc lub co kwartał pieniądze trafiają do tego samego zagranicznego kontrahenta. Z perspektywy podatku u źródła to bardzo istotne, bo liczy się nie tylko pojedyncza transakcja, ale suma wypłat w skali roku. Przedsiębiorca, który zaczynał od kilkuset złotych miesięcznie, może po roku lub dwóch przekroczyć progi, które uruchamiają dodatkowe obowiązki podatkowe.

Warto też zauważyć, że wiele usług zagranicznych jest rozliczanych automatycznie. Karta podpięta do konta, faktura generowana w panelu klienta, brak bezpośredniego kontaktu z dostawcą. To wygodne operacyjnie, ale podatkowo ryzykowne. Brak rozmowy oznacza brak refleksji nad tym, kto jest kontrahentem, gdzie ma rezydencję podatkową i jaki jest charakter świadczonej usługi. A to właśnie te elementy decydują o tym, czy WHT w ogóle ma zastosowanie.

Konsekwencje błędów w WHT, czyli co naprawdę grozi e-commerce

Błędy w podatku u źródła rzadko wychodzą na jaw od razu. Najczęściej ujawniają się dopiero przy kontroli podatkowej lub czynnościach sprawdzających. I właśnie wtedy problem zaczyna być poważny. Jeśli urząd uzna, że podatek powinien zostać pobrany, a przedsiębiorca tego nie zrobił, to odpowiedzialność finansowa spada na płatnika, czyli na firmę z Polski. Nie na zagranicznego dostawcę, nie na platformę reklamową, ale na właściciela sklepu internetowego.

Konsekwencje mają kilka poziomów. Pierwszym jest konieczność zapłaty zaległego podatku z własnych środków. Tego podatku nie da się już potrącić z wynagrodzenia zagranicznego kontrahenta, bo pieniądze zostały wypłacone w przeszłości. Drugim poziomem są odsetki za zwłokę, liczone od dnia, w którym podatek powinien zostać zapłacony. Przy kilku latach zaległości kwoty potrafią być naprawdę odczuwalne.

Trzecim i często najbardziej stresującym elementem jest odpowiedzialność karno-skarbowa. W przypadku jednoosobowych działalności lub małych spółek to właściciel albo członek zarządu odpowiada osobiście za błędy w rozliczeniach. Nawet jeśli nie było złej woli, a jedynie brak wiedzy, ryzyko sankcji pozostaje realne. Dla młodych przedsiębiorców, którzy budują biznes od podstaw, taka sytuacja może zahamować rozwój albo zmusić do podejmowania niepotrzebnych decyzji obronnych.

WHT nie jest więc podatkiem, który można ignorować do momentu, aż firma „urośnie”. Paradoksalnie to właśnie małe i średnie e-commerce’y są najbardziej narażone, bo nie mają jeszcze rozbudowanych procedur ani dedykowanych zespołów podatkowych. Zrozumienie podstaw podatku u źródła na wczesnym etapie działalności daje realną przewagę. Pozwala nie tylko uniknąć problemów, ale też świadomie planować współpracę z zagranicznymi dostawcami i spokojnie skalować sprzedaż bez obaw, że gdzieś w tle narasta podatkowa bomba z opóźnionym zapłonem.

Czym jest podatek u źródła (WHT)?

Podatek u źródła to pojęcie, które w praktyce funkcjonuje bardziej jako skrót myślowy niż precyzyjna nazwa podatku. W polskim prawie nie istnieje jeden odrębny „podatek WHT”. Mówimy natomiast o zryczałtowanym podatku dochodowym, który w określonych sytuacjach jest pobierany przez podmiot wypłacający wynagrodzenie, a nie przez ten, który osiąga dochód. Określenie „WHT” odnosi się więc do mechanizmu poboru podatku, a nie do osobnego zobowiązania podatkowego.

Ten mechanizm został wprowadzony po to, aby państwo mogło opodatkować określone dochody osiągane przez podmioty zagraniczne, zanim pieniądze opuszczą Polskę. Z perspektywy e-commerce to bardzo istotne, bo oznacza, że obowiązki podatkowe pojawiają się nie przy sprzedaży do klientów, lecz przy regulowaniu kosztów wobec zagranicznych dostawców usług.

W praktyce WHT dotyczy momentu wypłaty pieniędzy za granicę i wymusza na polskim przedsiębiorcy ocenę, czy dana płatność mieści się w ustawowym katalogu przychodów objętych tym podatkiem. To właśnie ten moment kwalifikacji jest źródłem największych problemów.

Definicja WHT w polskim systemie podatkowym

W polskim systemie podatkowym podatek u źródła oznacza zryczałtowany podatek dochodowy pobierany od określonych kategorii przychodów osiąganych przez nierezydentów, czyli podmioty niemające w Polsce rezydencji podatkowej. Kluczowe jest to, że podatek ten co do zasady liczony jest od kwoty brutto należności, bez możliwości uwzględniania kosztów uzyskania przychodu po stronie zagranicznego odbiorcy.

Z WHT mamy do czynienia wtedy, gdy wypłata jest dokonywana przez podmiot będący polskim rezydentem podatkowym albo w związku z działalnością prowadzoną w Polsce, a odbiorca uzyskuje przychód podlegający w Polsce tzw. ograniczonemu obowiązkowi podatkowemu. To właśnie koncepcja przychodu osiąganego na terytorium RP stanowi fundament całej konstrukcji podatku u źródła. Dopiero do niej „podpinany” jest ustawowy katalog należności, takich jak odsetki, dywidendy, należności licencyjne czy określone usługi niematerialne.

W praktyce oznacza to, że nie każda płatność zagraniczna automatycznie podlega WHT, ale każda taka płatność powinna być potencjalnie oceniona pod tym kątem. Podatek pobiera się wyłącznie od należności mieszczących się w ustawowym katalogu albo kwalifikowanych w ten sposób na gruncie umów o unikaniu podwójnego opodatkowania.

WHT w CIT i PIT – podstawy prawne

Regulacje dotyczące podatku u źródła są rozproszone w dwóch ustawach podatkowych, w zależności od tego, kto dokonuje wypłaty i w jakim reżimie podatkowym działa. W przypadku spółek, w tym najczęściej spotykanych w e-commerce spółek z o.o., podstawą są przepisy ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych. To tam wskazano katalog należności objętych WHT, stawki podatku oraz zasady stosowania zwolnień i preferencji.

Analogiczne regulacje znajdują się w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych i dotyczą sytuacji, w których płatnikiem jest osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą, a odbiorcą należności jest zagraniczny podmiot będący osobą fizyczną. Konstrukcja podatku jest bardzo podobna, choć różnią się szczegóły formalne, takie jak rodzaje deklaracji czy terminy raportowania.

Z perspektywy młodych przedsiębiorców prowadzących e-commerce kluczowe jest jedno. Forma prawna biznesu nie eliminuje ryzyka WHT. Zarówno jednoosobowa działalność, jak i spółka kapitałowa muszą mierzyć się z tymi samymi zasadami, jeśli wypłacają określone należności za granicę.

Kto jest płatnikiem, a kto podatnikiem

Najbardziej nieintuicyjnym elementem podatku u źródła jest rozdzielenie ról podatnika i płatnika. Podatnikiem pozostaje zagraniczny kontrahent, ponieważ to on osiąga dochód. Natomiast płatnikiem jest polski przedsiębiorca, który ten dochód wypłaca. To na nim spoczywa obowiązek prawidłowego rozliczenia podatku.

W praktyce oznacza to, że to polska firma musi ustalić, czy dana płatność podlega WHT, obliczyć podatek, pobrać go z kwoty należności i odprowadzić do urzędu skarbowego. Jeśli tego nie zrobi, odpowiedzialność finansowa nie przechodzi na zagranicznego dostawcę. Urząd skarbowy kieruje swoje roszczenia bezpośrednio do płatnika, który odpowiada własnym majątkiem.

To właśnie ta konstrukcja sprawia, że WHT jest tak ryzykowny dla e-commerce. Nawet jeśli zagraniczny kontrahent wystawia fakturę na określoną kwotę brutto i nie interesuje się polskimi przepisami podatkowymi, obowiązki płatnika nadal istnieją. Brak zapisu o podatku u źródła w umowie nie eliminuje odpowiedzialności po stronie polskiej firmy.

W praktyce największe ryzyko dotyczy dziś klasyfikacji płatności za software, narzędzia SaaS, marketing online i usługi IT. Ta sama faktura może być uznana za zwykłą usługę, która nie podlega WHT, albo za należność licencyjną, która uruchamia obowiązek poboru podatku, w zależności od treści umowy i zakresu praw, które faktycznie nabywa przedsiębiorca. To właśnie w tych obszarach e-commerce najczęściej popełnia kosztowne błędy.

Dodatkowo, przy większych wypłatach do jednego zagranicznego kontrahenta, w praktyce po przekroczeniu określonych progów rocznych, mogą zadziałać szczególne zasady, które czasowo wymuszają pobór podatku, nawet jeśli normalnie przysługiwałoby zwolnienie. Mechanizm ten, znany jako „pay and refund”, ma ogromne znaczenie dla płynności finansowej i będzie szczegółowo omówiony w dalszej części artykułu.

Dlaczego e-commerce jest szczególnie narażony na WHT?

Ryzyko podatku u źródła w e-commerce nie wynika z jednego przepisu ani jednego błędu, lecz z kombinacji cech charakterystycznych dla tego modelu biznesowego. Handel elektroniczny bardzo często łączy w sobie płatności transgraniczne, usługi niematerialne i technologiczne, automatyczne rozliczenia oraz umowy zawierane online, bez klasycznych negocjacji. To dokładnie ten zestaw elementów, który najczęściej „zahacza” o katalog należności objętych WHT.

Dla wielu młodych przedsiębiorców problem polega na tym, że WHT nie pojawia się w oczywistym momencie. Nie dotyczy sprzedaży do klientów ani przychodów sklepu. Pojawia się po stronie kosztów, dokładnie tam, gdzie e-commerce inwestuje najwięcej, czyli w marketing, technologię i skalowanie operacji. Im nowocześniejszy i bardziej zautomatyzowany biznes, tym częściej styka się on z obszarami regulowanymi przez przepisy o podatku u źródła.

Model biznesowy e-commerce a transakcje transgraniczne

E-commerce bardzo często działa ponad granicami, nawet jeśli sprzedaje wyłącznie do polskich klientów. Wynika to z faktu, że jego zaplecze technologiczne i marketingowe bywa międzynarodowe. Reklama, oprogramowanie, infrastruktura czy analityka danych są dostarczane przez podmioty zagraniczne, które nie mają w Polsce rezydencji podatkowej.

Już na wczesnym etapie działalności pojawiają się płatności do zagranicznych kontrahentów, często realizowane automatycznie i cyklicznie. Każda taka wypłata to potencjalny moment, w którym należy ocenić, czy dana należność mieści się w katalogu objętym WHT. Problem polega na tym, że w codziennym zarządzaniu sklepem internetowym rzadko traktuje się te płatności jako zdarzenia podatkowe, a raczej jako zwykłe koszty operacyjne.

Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest skala. W e-commerce rzadko mamy do czynienia z jedną dużą transakcją. Zamiast tego są regularne opłaty miesięczne lub kwartalne, które pojedynczo wydają się nieistotne. W skali roku mogą jednak zbliżyć się do progów istotnych dla reżimu WHT, co uruchamia zupełnie inne zasady rozliczeń, mające realny wpływ na płynność finansową firmy.

Najczęściej wykorzystywani zagraniczni dostawcy usług

Struktura kosztów e-commerce jest w dużej mierze oparta na usługach świadczonych przez zagraniczne podmioty technologiczne. Najbardziej oczywistym przykładem są platformy reklamowe, bez których trudno dziś budować sprzedaż online. Faktury za reklamy bardzo często wystawiane są przez podmioty z siedzibą poza Polską, czasem w innych krajach Unii Europejskiej, a czasem poza UE. Co więcej, w dużych grupach technologicznych zdarza się, że model fakturowania zmienia się w czasie, co dodatkowo komplikuje ocenę podatkową.

Kolejną istotną kategorią są narzędzia SaaS i oprogramowanie wykorzystywane w codziennym prowadzeniu sklepu. Systemy do zarządzania sprzedażą, analityka, automatyzacja marketingu, obsługa klienta czy integracje logistyczne są często rozliczane w modelu subskrypcyjnym. Umowy zawierane są online, na podstawie regulaminów, a przedsiębiorca akceptuje je jednym kliknięciem, bez głębszej analizy prawnej.

Do tego dochodzą usługi IT i programistyczne, w tym rozwój sklepu, modyfikacje oprogramowania, wsparcie techniczne czy projekty realizowane przez zagraniczne zespoły. Charakter tych usług bywa bardzo zróżnicowany, od prostego wsparcia technicznego po tworzenie rozwiązań, które mogą wiązać się z przeniesieniem lub udzieleniem praw autorskich. Każdy z tych wariantów może być inaczej oceniany na gruncie podatku u źródła.

Specyfika usług cyfrowych i niematerialnych

Największym wyzwaniem w e-commerce jest kwalifikacja usług cyfrowych i niematerialnych. Przepisy podatkowe posługują się pojęciami, które powstały w innych realiach gospodarczych, a dziś muszą być stosowane do nowoczesnych modeli biznesowych. To powoduje, że granice pomiędzy poszczególnymi kategoriami przychodów bywają nieostre.

Szczególnie widoczne jest to przy płatnościach za software. Nie każda opłata za oprogramowanie oznacza automatycznie obowiązek poboru WHT. W praktyce wiele płatności w modelu end-user lub SaaS bywa traktowanych jako usługa dostępu, a nie należność licencyjna. Kluczowe znaczenie ma to, czy przedsiębiorca nabywa prawa do korzystania z praw autorskich w sensie podatkowym, na przykład prawo do modyfikacji, zwielokrotniania czy udzielania sublicencji, czy jedynie standardowy dostęp użytkownika do funkcjonalności narzędzia.

Dodatkowym problemem są usługi złożone. Jedna opłata może obejmować dostęp do platformy, aktualizacje, wsparcie techniczne, elementy analityczne i doradcze. W takich przypadkach konieczne jest rozważenie, czy mamy do czynienia z jednym świadczeniem, czy z pakietem elementów, które podatkowo powinny być oceniane osobno. To właśnie na tym etapie najczęściej dochodzi do błędów.

Ryzyko pogłębia fakt, że nawet jeśli umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania pozwala na zastosowanie niższej stawki albo brak poboru WHT, preferencje te nie działają „automatycznie”. Płatnik musi co do zasady dysponować certyfikatem rezydencji kontrahenta i dochować należytej staranności, w tym w wielu przypadkach ocenić, czy odbiorca należności jest jej rzeczywistym właścicielem. Brak tych elementów sprawia, że w razie kontroli ryzyko podatkowe w całości obciąża polskiego przedsiębiorcę.

W efekcie e-commerce jest branżą szczególnie narażoną na WHT nie dlatego, że działa nieprawidłowo, ale dlatego, że jego naturalny model funkcjonowania styka się z najbardziej problematycznymi obszarami podatkowymi. Zrozumienie tej specyfiki pozwala spojrzeć na podatek u źródła nie jak na abstrakcyjny obowiązek, ale jak na realny element zarządzania ryzykiem w nowoczesnym biznesie online.

Jakie transakcje e-commerce podlegają podatkowi u źródła?

Jednym z najtrudniejszych elementów podatku u źródła w e-commerce jest prawidłowe rozpoznanie, które transakcje w ogóle mogą podlegać temu podatkowi. Przepisy nie obejmują wszystkich płatności zagranicznych, ale katalog należności objętych WHT jest szeroki i nieostry, zwłaszcza w zakresie usług niematerialnych i cyfrowych. To właśnie ten obszar generuje najwięcej wątpliwości w praktyce.

Z perspektywy e-commerce kluczowe jest to, że WHT co do zasady nie dotyczy towarów ani klasycznej sprzedaży produktów fizycznych. Problem może jednak pojawić się wtedy, gdy w cenie „towaru” ukryte są opłaty za prawa własności intelektualnej, elementy licencyjne lub usługi niematerialne, na przykład know-how, znak towarowy czy embedded software. Dlatego w nowoczesnym handlu online granica pomiędzy sprzedażą produktu a świadczeniem niematerialnym bywa mniej oczywista, niż mogłoby się wydawać.

Podatek u źródła dotyczy natomiast usług, praw i finansowania, czyli dokładnie tych obszarów, które w e-commerce mają kluczowe znaczenie operacyjne.

Usługi niematerialne

Usługi niematerialne są najczęstszym i najbardziej problematycznym źródłem ryzyka WHT w e-commerce. Ustawy podatkowe posługują się tu katalogiem otwartym, obejmującym nie tylko świadczenia wprost wymienione w przepisach, ale również usługi o podobnym charakterze. To sprawia, że granice interpretacyjne są płynne, a ocena konkretnej transakcji zależy od jej rzeczywistej treści.

W praktyce e-commerce najczęściej styka się z usługami marketingu i reklamy online. Kampanie reklamowe, działania performance marketingowe, zakup powierzchni reklamowej czy usługi optymalizacji kampanii realizowane przez zagraniczne platformy są klasycznym przykładem świadczeń niematerialnych. W tym obszarze organy podatkowe od lat prezentują podejście ostrożnościowe, a spory dotyczą nie tyle samego charakteru reklamy, co zasad opodatkowania jej w relacjach transgranicznych.

Drugą istotną grupą są usługi IT i przetwarzania danych. W e-commerce obejmują one bardzo szeroki zakres, od wsparcia technicznego i administracji systemami, przez integracje i raportowanie, aż po zaawansowaną analitykę danych. Warto jednak podkreślić, że nie każda usługa IT automatycznie podlega WHT. W praktyce najbardziej sporne są świadczenia o charakterze doradczym, analitycznym lub twórczym, podczas gdy usługi stricte techniczne, takie jak hosting, kolokacja czy infrastruktura, częściej pozostają poza katalogiem usług niematerialnych.

Do tej kategorii należą również usługi doradcze, badania rynku i usługi prawne. W e-commerce pojawiają się one między innymi przy ekspansji zagranicznej, projektach UX, analizach konkurencji czy obsłudze regulaminów i polityk prywatności. Jeżeli są świadczone przez podmioty zagraniczne, niemal zawsze wymagają świadomej kwalifikacji pod kątem WHT.

Opłaty licencyjne i prawa autorskie

Drugą kluczową kategorią są opłaty licencyjne oraz należności związane z prawami autorskimi. W e-commerce temat ten pojawia się przede wszystkim przy oprogramowaniu, ale obejmuje również znaki towarowe, know-how, bazy danych i inne prawa własności intelektualnej.

Wbrew obiegowym przekonaniom nie każda płatność za software oznacza należność licencyjną w rozumieniu podatkowym. Coraz częściej przyjmuje się, że w modelu typowego SaaS lub end-user przedsiębiorca płaci za usługę dostępu, a nie za korzystanie z praw autorskich. Kluczowe znaczenie ma jednak treść umowy, a nie nazwa faktury czy marketingowe określenia używane przez dostawcę.

Ryzyko WHT pojawia się wtedy, gdy przedsiębiorca nabywa szersze prawa do oprogramowania, takie jak prawo do modyfikacji, zwielokrotniania, rozpowszechniania lub udzielania sublicencji. Dotyczy to zwłaszcza dedykowanego software’u, projektów programistycznych zakończonych przeniesieniem praw autorskich lub licencji wykorzystywanych w dalszej działalności biznesowej. W takich przypadkach płatność bardzo często kwalifikowana jest jako należność licencyjna, co bezpośrednio uruchamia reżim podatku u źródła.

Odsetki

Podatek u źródła obejmuje również odsetki wypłacane na rzecz podmiotów zagranicznych. Choć w małym e-commerce nie jest to najczęstszy scenariusz, sytuacje takie pojawiają się przy finansowaniu rozwoju sklepu przez zagranicznych wspólników, inwestorów lub spółki powiązane.

Odsetki od pożyczek, finansowania pomostowego czy innych instrumentów dłużnych co do zasady mieszczą się w katalogu należności objętych WHT. W praktyce często możliwe jest zastosowanie zwolnień lub obniżonych stawek wynikających z umów o unikaniu podwójnego opodatkowania albo przepisów unijnych. Warunkiem jest jednak spełnienie określonych wymogów formalnych, w tym posiadanie certyfikatu rezydencji i weryfikacja statusu rzeczywistego właściciela należności.

Dywidendy

Dywidendy to kategoria, która rzadziej pojawia się na wczesnym etapie działalności e-commerce, ale zyskuje na znaczeniu wraz ze skalowaniem biznesu. Wypłata dywidendy przez polską spółkę do zagranicznego wspólnika co do zasady podlega podatkowi u źródła.

W praktyce wiele struktur e-commerce korzysta z inwestorów zagranicznych lub holdingów zlokalizowanych poza Polską. W takich przypadkach każda wypłata zysku wymaga analizy pod kątem WHT. Istnieją zwolnienia, między innymi dla spółek powiązanych, ale ich zastosowanie uzależnione jest od spełnienia określonych warunków, takich jak odpowiedni poziom udziałów, okres ich posiadania oraz status rzeczywistego właściciela dywidendy.

Inne kategorie przychodów objęte WHT

Poza najczęściej spotykanymi transakcjami istnieją również inne kategorie przychodów, które w określonych konfiguracjach mogą podlegać podatkowi u źródła. W e-commerce zdarzają się one rzadziej, ale warto mieć świadomość ich istnienia.

Mogą to być na przykład opłaty za gwarancje, poręczenia, określone świadczenia specjalistyczne lub nietypowe modele współpracy, które nie mieszczą się w klasycznych schematach usług czy licencji. W takich przypadkach nie ma prostych checklist, a kluczowe znaczenie ma indywidualna analiza treści umowy i rzeczywistego charakteru świadczenia.

Najważniejsza zasada pozostaje niezmienna. Nie każda płatność zagraniczna oznacza obowiązek poboru WHT, ale niemal każda w e-commerce powinna zostać choćby na moment oceniona pod tym kątem. To właśnie ta chwila refleksji i prawidłowej kwalifikacji decyduje o tym, czy firma bezpiecznie skaluje działalność, czy nieświadomie kumuluje ryzyko podatkowe, które ujawni się dopiero po czasie.

Stawki podatku u źródła – co obowiązuje e-commerce?

Kiedy przedsiębiorca z branży e-commerce zidentyfikuje już, że dana płatność może podlegać podatkowi u źródła, naturalnie pojawia się kolejne pytanie: jaka stawka ma zastosowanie i ile podatku należy pobrać. Na tym etapie bardzo często dochodzi do uproszczeń, które później okazują się kosztowne. WHT nie ma jednej uniwersalnej stawki, a stawki wynikające z polskich ustaw są jedynie punktem wyjścia do dalszej analizy.

Z perspektywy e-commerce kluczowe jest zrozumienie, że stawka krajowa nie zawsze oznacza stawkę ostateczną. W praktyce równie istotne są umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania oraz możliwość zastosowania preferencji, które mogą znacząco zmniejszyć albo całkowicie wyłączyć obowiązek poboru podatku. Bez tej świadomości łatwo albo pobrać podatek w zbyt wysokiej wysokości, albo narazić się na zarzut jego niepobrania.

Stawki krajowe i ich znaczenie praktyczne

Polskie przepisy przewidują kilka podstawowych stawek podatku u źródła, które mają zastosowanie na gruncie ustaw krajowych. Najczęściej spotykaną w e-commerce jest stawka dwudziestoprocentowa. Dotyczy ona między innymi usług niematerialnych, należności licencyjnych oraz odsetek. To właśnie ta stawka najczęściej pojawia się przy analizie kosztów marketingowych, usług IT czy projektów związanych z oprogramowaniem.

Stawka dziewiętnastoprocentowa ma zastosowanie do dywidend. W praktyce oznacza to, że jeśli polska spółka e-commerce wypłaca zysk zagranicznemu wspólnikowi, punktem wyjścia jest właśnie ta stawka. Dla małych firm temat ten zwykle nie jest pierwszoplanowy, ale przy skalowaniu biznesu i pozyskiwaniu inwestorów zagranicznych staje się realnym zagadnieniem podatkowym.

Trzecia stawka, dziesięcioprocentowa, dotyczy węższego katalogu przychodów. W praktyce odnosi się ona głównie do określonych należności regulowanych w ustawie o PIT, takich jak wybrane świadczenia o charakterze artystycznym lub sportowym. W typowym e-commerce występuje ona rzadko, ale warto mieć świadomość jej istnienia, zwłaszcza przy niestandardowych modelach współpracy.

Wszystkie te stawki mają jedną wspólną cechę. Są stawkami krajowymi, które znajdują zastosowanie wtedy, gdy płatnik nie korzysta z preferencji wynikających z umów międzynarodowych. Z punktu widzenia fiskusa są one bezpieczne, ale z punktu widzenia biznesu często oznaczają realny i niekoniecznie konieczny koszt.

Różnice w zależności od rodzaju przychodu

Jednym z najczęstszych błędów w e-commerce jest założenie, że skoro dana płatność podlega WHT, to zawsze obowiązuje ta sama stawka. W rzeczywistości wszystko zależy od kwalifikacji podatkowej przychodu, a ta w przypadku usług cyfrowych i technologicznych bywa problematyczna.

Usługi niematerialne, takie jak marketing, doradztwo czy część usług IT, co do zasady podlegają stawce dwudziestu procent, o ile mieszczą się w ustawowym katalogu i nie są na gruncie umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania kwalifikowane jako zyski przedsiębiorstwa. To właśnie w tym obszarze pojawia się najwięcej sporów, bo granica pomiędzy usługą niematerialną a świadczeniem technicznym nie zawsze jest oczywista.

Podobnie jest z opłatami licencyjnymi i należnościami związanymi z prawami autorskimi. Na gruncie ustawy krajowej również są one objęte stawką dwudziestu procent. Dla e-commerce szczególne znaczenie ma to przy dedykowanych projektach programistycznych, modyfikacjach software’u czy sytuacjach, w których dochodzi do przeniesienia praw autorskich albo udzielenia szerokiej licencji. Jeden zapis w umowie może przesądzić o tym, czy dana płatność pozostanie neutralna podatkowo, czy wejdzie w reżim WHT.

Odsetki od finansowania zagranicznego także objęte są stawką dwudziestu procent, choć w praktyce bardzo często są redukowane na podstawie umów o unikaniu podwójnego opodatkowania lub przepisów unijnych. Dywidendy natomiast mają własną stawkę dziewiętnastoprocentową, ale również tutaj zastosowanie zwolnień lub obniżeń zależy od spełnienia określonych warunków.

Dla e-commerce oznacza to jedno. Nie da się ustalić właściwej stawki WHT bez uprzedniej kwalifikacji przychodu. Ta sama faktura, wystawiona przez tego samego kontrahenta, może w jednym modelu biznesowym oznaczać usługę, a w innym należność licencyjną, z zupełnie innymi konsekwencjami podatkowymi.

Znaczenie umów o unikaniu podwójnego opodatkowania

W praktyce to właśnie umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania decydują o tym, czy podatek u źródła stanie się realnym kosztem e-commerce. Polska zawarła takie umowy z większością krajów, z których pochodzą zagraniczni dostawcy usług cyfrowych, oprogramowania czy reklamy online.

Dla wielu usług niematerialnych kluczowe jest to, że na gruncie umów międzynarodowych są one traktowane jako zyski przedsiębiorstwa. W takiej sytuacji, jeżeli zagraniczny kontrahent nie posiada w Polsce zakładu, dochód powinien być opodatkowany wyłącznie w państwie jego rezydencji. To właśnie ten mechanizm sprawia, że w praktyce wiele płatności e-commerce nie jest obciążonych WHT, mimo że na gruncie ustawy krajowej podatek mógłby się pojawić.

Podobnie w przypadku należności licencyjnych i odsetek, umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania często przewidują obniżone stawki, a czasem nawet pełne zwolnienie. W odniesieniu do dywidend znaczenie mają również regulacje unijne, które w określonych konfiguracjach pozwalają na wypłatę zysku bez podatku u źródła.

Kluczowe jest jednak to, że preferencje traktatowe nie działają automatycznie. Aby móc zastosować niższą stawkę lub brak WHT, płatnik musi spełnić warunki formalne, w tym posiadać certyfikat rezydencji kontrahenta i dochować należytej staranności przy weryfikacji transakcji. W dalszej części artykułu te obowiązki zostaną omówione szczegółowo, bo to właśnie na tym etapie najczęściej dochodzi do błędów w e-commerce.

Umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania (UPO)

Umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania są jednym z najważniejszych elementów systemu WHT w e-commerce. To właśnie one w praktyce decydują o tym, czy podatek u źródła w ogóle wystąpi, czy też pozostanie wyłącznie potencjalnym obowiązkiem wynikającym z przepisów krajowych. Dla wielu przedsiębiorców UPO pojawiają się dopiero w momencie kontroli albo wtedy, gdy problem sygnalizuje księgowość. Tymczasem w handlu elektronicznym są one realnym narzędziem ochrony marży i płynności finansowej.

Najprościej rzecz ujmując, polskie ustawy podatkowe wskazują, które wypłaty mogą podlegać WHT, natomiast umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania rozstrzygają, czy Polska ma prawo ten podatek pobrać. To rozróżnienie jest fundamentalne. Jednocześnie trzeba pamiętać, że samo istnienie UPO nie wystarcza do skorzystania z preferencji – prawo do ich zastosowania jest w praktyce warunkowe i wymaga spełnienia określonych wymogów krajowych.

Jak UPO wpływają na obowiązek poboru WHT

Z perspektywy e-commerce umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania działają jak filtr nakładany na przepisy krajowe. Nawet jeśli dana płatność mieści się w katalogu należności objętych WHT na gruncie ustawy, nie oznacza to jeszcze, że podatek faktycznie trzeba pobrać. W kolejnym kroku konieczna jest analiza odpowiedniej umowy międzynarodowej zawartej pomiędzy Polską a krajem rezydencji kontrahenta.

UPO mogą działać na dwa podstawowe sposoby. Czasami całkowicie wyłączają prawo Polski do opodatkowania danego dochodu, przenosząc je wyłącznie do państwa rezydencji odbiorcy. W innych przypadkach dopuszczają opodatkowanie w państwie źródła, ale ograniczają je do określonej, maksymalnej stawki. Dla przedsiębiorcy oznacza to, że automatyczne zastosowanie stawki krajowej bardzo często prowadziłoby do pobrania podatku w wysokości wyższej, niż rzeczywiście dopuszczalna.

W praktyce e-commerce najczęściej spotyka się z sytuacją, w której dana płatność na gruncie ustawy krajowej wygląda jak klasyczna usługa niematerialna, natomiast na gruncie UPO jest kwalifikowana w inny sposób. To właśnie w tym miejscu różnice pomiędzy prawem krajowym a traktatowym mają największe znaczenie praktyczne.

Kiedy możliwe jest zwolnienie lub obniżenie stawki

Zwolnienie z podatku u źródła albo zastosowanie obniżonej stawki jest możliwe tylko wtedy, gdy spełnione są warunki przewidziane w konkretnej umowie o unikaniu podwójnego opodatkowania. Każda umowa ma swoją specyfikę, ale pewne mechanizmy powtarzają się regularnie.

W przypadku należności licencyjnych i odsetek umowy międzynarodowe zazwyczaj wskazują maksymalną stawkę podatku, jaką państwo źródła może pobrać. Często jest ona niższa niż stawka krajowa, a w niektórych przypadkach wynosi zero. Analogicznie przy dywidendach UPO bardzo często przewidują stawki obniżone, uzależnione na przykład od poziomu udziałów posiadanych przez zagranicznego wspólnika. W połączeniu z regulacjami unijnymi może to prowadzić nawet do pełnego zwolnienia z WHT.

Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że preferencje wynikające z UPO nie stosują się automatycznie. W praktyce prawo do ich zastosowania trzeba udokumentować. Płatnik musi posiadać certyfikat rezydencji kontrahenta, dochować należytej staranności przy weryfikacji transakcji, a w wielu przypadkach również ocenić, czy odbiorca należności jest jej rzeczywistym właścicielem. Bez spełnienia tych warunków nawet najbardziej korzystna umowa międzynarodowa nie chroni przed zakwestionowaniem rozliczeń.

Znaczenie kwalifikacji dochodu jako „zyski przedsiębiorstwa”

Dla e-commerce kluczowym pojęciem w umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania są zyski przedsiębiorstwa. To właśnie ta kategoria w praktyce „wyciąga” największą liczbę transakcji spod podatku u źródła.

Jeżeli dana płatność zostanie na gruncie UPO finalnie rozliczona jako zysk przedsiębiorstwa zagranicznego kontrahenta, co do zasady może być opodatkowana wyłącznie w państwie jego rezydencji. Opodatkowanie w Polsce pojawia się dopiero wtedy, gdy zagraniczny podmiot prowadzi działalność w Polsce poprzez zakład. Dla e-commerce oznacza to, że wiele usług, zwłaszcza operacyjnych i technologicznych, może nie podlegać WHT, mimo że na gruncie ustawy krajowej sytuacja wyglądałaby inaczej.

W praktyce dotyczy to często usług marketingowych, IT, wsparcia technicznego czy dostępu do narzędzi w modelu SaaS. O ile nie wiążą się one z przeniesieniem praw autorskich, udzieleniem szerokiej licencji ani innymi elementami typowymi dla należności licencyjnych, bardzo często mogą być traktowane właśnie jako zyski przedsiębiorstwa.

Jednocześnie nie można mówić o automatyzmie. Kwalifikacja dochodu musi wynikać z treści umowy, rzeczywistego charakteru świadczenia oraz relacji pomiędzy stronami. W razie kontroli to na płatniku spoczywa ciężar wykazania, że zastosowanie przepisów umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania było zasadne. Dodatkowo przy większych wypłatach do jednego kontrahenta mogą zadziałać szczególne mechanizmy krajowe, które czasowo zmieniają praktykę poboru podatku i wymagają zastosowania dodatkowych instrumentów zabezpieczających.

Z perspektywy e-commerce umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania nie są więc jedynie tłem dla przepisów krajowych. Są jednym z najważniejszych narzędzi zarządzania podatkiem u źródła. To od ich prawidłowego zrozumienia i zastosowania zależy, czy WHT stanie się realnym kosztem działalności, czy pozostanie obowiązkiem, który w praktyce można bezpiecznie wyłączyć.

Certyfikat rezydencji – kluczowy dokument w WHT

W praktyce podatku u źródła certyfikat rezydencji jest dokumentem, który decyduje o tym, czy przepisy umów o unikaniu podwójnego opodatkowania w ogóle mogą zostać zastosowane. Bez niego cała analiza UPO, stawek obniżonych czy zwolnień bardzo często pozostaje wyłącznie teoretyczna. Dla e-commerce to moment, w którym pojawia się największe ryzyko, bo wiele firm zakłada, że skoro kontrahent jest dużą zagraniczną spółką, to preferencje podatkowe „działają same”.

W praktyce standardem i najbezpieczniejszą podstawą do zastosowania UPO jest właśnie certyfikat rezydencji. Przepisy dopuszczają co prawda w ograniczonych sytuacjach oparcie się na innych informacjach lub dokumentach, ale w realiach kontroli podatkowych to certyfikat pozostaje główną „tarczą” płatnika. Jego brak jest jedną z najczęstszych przyczyn zakwestionowania prawa do niepobrania WHT albo zastosowania stawki obniżonej.

Czym jest certyfikat rezydencji

Certyfikat rezydencji to zaświadczenie wydawane przez właściwy organ podatkowy kraju, w którym zagraniczny kontrahent ma swoją rezydencję podatkową. Dokument ten potwierdza, że dany podmiot podlega w tym państwie nieograniczonemu obowiązkowi podatkowemu, czyli rozlicza tam swoje dochody globalnie.

Z perspektywy e-commerce certyfikat rezydencji ma znaczenie praktyczne, a nie wyłącznie formalne. To on pozwala ustalić, którą umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania należy zastosować i czy w ogóle istnieje możliwość skorzystania ze zwolnienia z WHT lub obniżonej stawki. Bez takiego potwierdzenia organy podatkowe przyjmują co do zasady, że płatnik nie miał prawa do stosowania preferencji traktatowych.

Warto też podkreślić, że certyfikat rezydencji dotyczy kontrahenta jako podatnika, a nie pojedynczej faktury czy jednej transakcji. Potwierdza on status podatkowy odbiorcy należności, a nie charakter konkretnej płatności.

Jakie dane powinien zawierać

Forma certyfikatów rezydencji różni się w zależności od kraju, ale ich funkcja podatkowa jest podobna. Dokument powinien jednoznacznie identyfikować podatnika oraz potwierdzać jego rezydencję podatkową w danym państwie.

W praktyce certyfikat powinien zawierać nazwę lub imię i nazwisko podatnika, jego adres lub siedzibę, wskazanie kraju rezydencji podatkowej oraz potwierdzenie, że podmiot podlega tam opodatkowaniu od całości swoich dochodów. Zazwyczaj widnieje na nim również data wydania, a czasem także okres, którego certyfikat dotyczy.

Dla e-commerce istotne jest, aby dokument pozwalał jednoznacznie powiązać certyfikat z konkretnym kontrahentem fakturującym. Jeżeli dane są nieczytelne, niepełne albo budzą wątpliwości co do aktualności, ryzyko podatkowe ponownie wraca do płatnika.

Okres ważności certyfikatu

Jednym z częstszych pytań praktycznych jest to, jak długo certyfikat rezydencji zachowuje ważność. Jeżeli dokument wskazuje wyraźny okres, którego dotyczy, to właśnie ten okres jest decydujący przy rozliczeniach WHT.

Jeżeli natomiast certyfikat nie zawiera informacji o okresie jego obowiązywania, przepisy podatkowe przewidują rozwiązanie techniczne. W takim przypadku możliwe jest posługiwanie się nim co do zasady przez dwanaście miesięcy od dnia wydania, o ile dane w nim zawarte nie uległy zmianie. Dla e-commerce, gdzie płatności mają często charakter cykliczny, oznacza to konieczność regularnego monitorowania aktualności dokumentów, a nie jednorazowego ich zebrania na początku współpracy.

Kopia vs. oryginał – aktualne zasady

Jeszcze kilka lat temu wymóg posiadania oryginału certyfikatu rezydencji był istotną barierą praktyczną, szczególnie w e-commerce. Obecnie podejście organów jest bardziej pragmatyczne, ale nadal obwarowane pewnymi warunkami.

W praktyce płatnik może posługiwać się kopią certyfikatu rezydencji, w tym skanem lub wersją elektroniczną, o ile dokument jest czytelny i nie ma uzasadnionych wątpliwości co do jego zgodności ze stanem faktycznym oraz aktualności. Kluczowe znaczenie ma tu ocena należytej staranności. Jeżeli pojawiają się wątpliwości co do autentyczności dokumentu, jego zakresu lub tego, czy nadal odzwierciedla on aktualny status podatkowy kontrahenta, organy podatkowe mogą oczekiwać mocniejszego potwierdzenia.

Dla e-commerce oznacza to, że nie trzeba „polować” na papierowy oryginał, ale jednocześnie nie można traktować kopii certyfikatu jako formalności bez znaczenia. To płatnik ponosi ryzyko, jeśli dokument okaże się nieaktualny lub niewiarygodny.

Certyfikaty publikowane przez globalnych dostawców usług

W e-commerce bardzo często współpraca odbywa się z globalnymi dostawcami usług technologicznych, reklamowych czy chmurowych. W odpowiedzi na potrzeby klientów wiele takich podmiotów publikuje swoje certyfikaty rezydencji na stronach internetowych lub w panelach użytkownika.

Jest to praktyczne rozwiązanie, które może znacząco ułatwić rozliczenia WHT. Warto jednak każdorazowo upewnić się, że certyfikat dotyczy dokładnie tego podmiotu, który wystawia faktury, oraz że obejmuje okres, w którym dokonywane są płatności. W grupach kapitałowych częstym błędem jest posługiwanie się certyfikatem innej spółki z grupy niż ta, która faktycznie jest odbiorcą należności.

Na koniec warto podkreślić jedną rzecz. Certyfikat rezydencji jest warunkiem koniecznym do zastosowania preferencji z UPO, ale rzadko bywa warunkiem wystarczającym. Organy podatkowe coraz częściej oczekują również wykazania należytej staranności oraz weryfikują, czy odbiorca płatności jest jej rzeczywistym właścicielem. Dla e-commerce certyfikat rezydencji nie jest więc „papierem do segregatora”, lecz fundamentem bezpiecznego zarządzania podatkiem u źródła.

Obowiązki płatnika WHT w e-commerce

W podatku u źródła e-commerce bardzo często koncentruje się na tym, czy dana płatność w ogóle podlega WHT i jaką stawkę zastosować. Tymczasem z perspektywy odpowiedzialności podatkowej kluczowe znaczenie mają obowiązki płatnika. To właśnie one decydują o tym, czy nawet poprawnie rozpoznana transakcja zostanie rozliczona bezpiecznie. W konstrukcji WHT to nie zagraniczny kontrahent jest podmiotem, do którego w pierwszej kolejności kieruje się fiskus, lecz polska firma dokonująca wypłaty.

W praktyce oznacza to, że e-commerce musi nie tylko ocenić, czy WHT występuje, ale również prawidłowo pobrać podatek, wpłacić go w terminie oraz dopełnić obowiązków deklaracyjnych i informacyjnych. Co istotne, część tych obowiązków istnieje nawet wtedy, gdy podatek faktycznie nie został pobrany, bo zastosowano zwolnienie albo stawkę zero procent.

Pobór podatku – moment i sposób

Podstawowym obowiązkiem płatnika WHT jest pobranie podatku we właściwym momencie. Co do zasady jest nim chwila dokonania wypłaty należności na rzecz zagranicznego kontrahenta albo postawienia jej do jego dyspozycji. Nie ma znaczenia data wystawienia faktury ani okres, którego dotyczy usługa. Dla WHT liczy się moment faktycznego transferu środków lub możliwość ich pobrania przez odbiorcę.

Dla e-commerce ma to szczególne znaczenie, ponieważ wiele płatności realizowanych jest automatycznie i cyklicznie. Subskrypcje SaaS, kampanie reklamowe czy opłaty licencyjne są często pobierane przez zagranicznych dostawców bez dodatkowej kontroli operacyjnej po stronie polskiej firmy. Z punktu widzenia podatku u źródła nie zwalnia to jednak płatnika z obowiązku prawidłowego rozliczenia podatku.

Pobór podatku polega na potrąceniu odpowiedniej kwoty z należności wypłacanej kontrahentowi. W praktyce oznacza to, że ciężar ekonomiczny podatku ponosi zagraniczny odbiorca, chyba że umowa przewiduje klauzulę gross-up, czyli zobowiązanie polskiej firmy do wypłaty kwoty „netto” powiększonej o należny podatek. W e-commerce takie klauzule pojawiają się rzadziej, ale jeśli występują, istotnie zwiększają koszt WHT po stronie płatnika.

Jeżeli płatnik nie pobierze podatku mimo istnienia takiego obowiązku, odpowiedzialność przechodzi na niego. W praktyce urząd skarbowy będzie dochodził podatku wraz z odsetkami od polskiej firmy, a nie od zagranicznego kontrahenta.

Terminy wpłat do urzędu skarbowego

Pobranie podatku to dopiero pierwszy krok. Kolejnym obowiązkiem jest jego terminowa wpłata do urzędu skarbowego. Terminy różnią się w zależności od tego, czy WHT rozliczany jest w reżimie CIT czy PIT.

W przypadku WHT na gruncie CIT podatek należy wpłacić do urzędu skarbowego co do zasady do siódmego dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym dokonano wypłaty. W przypadku WHT w PIT termin ten jest dłuższy i wynosi do dwudziestego dnia miesiąca następującego po miesiącu wypłaty.

Dla e-commerce, gdzie wypłaty zagraniczne bywają częste i rozproszone w czasie, oznacza to konieczność bieżącego monitorowania transakcji. Nawet niewielkie opóźnienie w zapłacie podatku może skutkować naliczeniem odsetek i zwiększyć ryzyko kontroli.

Deklaracje i informacje podatkowe

Poza wpłatą podatku płatnik WHT ma również obowiązki sprawozdawcze. W e-commerce są one często niedoszacowane, bo wiele firm zakłada, że skoro podatek został pobrany albo nie wystąpił, temat jest zamknięty. W rzeczywistości system WHT obejmuje kilka odrębnych dokumentów.

W przypadku podatku u źródła rozliczanego w CIT płatnik składa deklarację CIT-10Z. Jest to deklaracja zbiorcza, składana niezależnie od miesięcznych wpłat podatku, co do zasady do końca pierwszego miesiąca roku następującego po roku, w którym powstał obowiązek zapłaty podatku. Analogiczną funkcję w PIT pełni deklaracja PIT-8AR, która również ma charakter roczny i jest składana do końca stycznia następnego roku.

Niezależnie od deklaracji płatnik ma obowiązek sporządzenia informacji o wypłatach na rzecz nierezydentów. W reżimie CIT jest to informacja IFT-2R, a w PIT – informacja IFT-1R. W praktyce IFT-2R składa się co do zasady do końca marca, natomiast IFT-1R do końca lutego roku następującego po roku, w którym dokonano wypłat. Informacje te przekazuje się zarówno do urzędu skarbowego, jak i zagranicznemu kontrahentowi.

Obowiązki informacyjne nawet przy zwolnieniu z WHT

Jednym z częstszych nieporozumień w e-commerce jest przekonanie, że zastosowanie zwolnienia z WHT albo stawki zero procent oznacza brak dalszych obowiązków. W praktyce nie jest to prawda, przynajmniej w zakresie obowiązków informacyjnych.

Nawet przy stawce zero procent lub zwolnieniu obowiązek sporządzenia informacji IFT co do zasady pozostaje aktualny. Organy podatkowe traktują te informacje jako podstawowe źródło wiedzy o transakcjach transgranicznych, niezależnie od tego, czy podatek został faktycznie pobrany.

Deklaracje takie jak CIT-10Z czy PIT-8AR odnoszą się natomiast zasadniczo do podatku pobranego. Ich złożenie zależy więc od tego, czy w danym przypadku doszło do faktycznego poboru podatku. W praktyce oznacza to, że przy stawce zero procent ciężar raportowy skupia się przede wszystkim na informacjach IFT oraz na prawidłowym udokumentowaniu podstaw zastosowania preferencji.

Z perspektywy e-commerce najlepiej traktować WHT jako proces, a nie jednorazową decyzję podatkową. Pobór podatku, jego terminowa wpłata oraz obowiązki informacyjne tworzą spójny system odpowiedzialności płatnika. To właśnie jego niedopilnowanie, a nie sama kwalifikacja podatkowa, najczęściej prowadzi do problemów w praktyce.

Mechanizm „pay & refund” – co musi wiedzieć e-commerce?

Mechanizm „pay & refund” jest jednym z najbardziej wymagających elementów podatku u źródła dla firm e-commerce, które zaczynają działać na większą skalę. To moment, w którym WHT przestaje być wyłącznie zagadnieniem teoretycznym, a zaczyna realnie wpływać na płynność finansową. Co istotne, mechanizm ten nie zmienia tego, czy podatek materialnie się należy. Zmienia natomiast moment jego poboru, a w praktyce oznacza czasowe zamrożenie środków.

W uproszczeniu pay & refund polega na tym, że nawet jeśli na podstawie umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania przysługuje zwolnienie albo obniżona stawka, płatnik może zostać zobowiązany do pobrania podatku według pełnej stawki krajowej, a dopiero później do wystąpienia o jego zwrot. Dla e-commerce, które finansują rozwój z bieżących przepływów, bywa to jeden z najbardziej dotkliwych momentów w całym systemie WHT.

Na czym polega mechanizm pay & refund

Mechanizm pay & refund polega na czasowym „odwróceniu” standardowej logiki podatku u źródła. Zamiast od razu zastosować zwolnienie lub stawkę z UPO, płatnik musi najpierw pobrać podatek według stawki krajowej, a następnie wykazać swoje prawo do preferencji w procedurze zwrotowej.

W praktyce obowiązek poboru według stawki krajowej dotyczy zasadniczo nadwyżki ponad limit 2 mln zł wypłat dokonanych na rzecz jednego odbiorcy w danym roku podatkowym. Do momentu osiągnięcia tego progu możliwe jest stosowanie zasad „standardowych”, czyli zwolnień lub stawek traktatowych, o ile spełnione są warunki formalne.

Mechanizm ten nie obejmuje wszystkich wypłat zagranicznych. Został skonstruowany jako instrument uszczelniający system WHT, dlatego jego zastosowanie jest powiązane z określonymi progami, kategoriami dochodów oraz dodatkowymi wymogami weryfikacyjnymi po stronie płatnika.

Próg 2 mln zł – jak go liczyć

Kluczowym elementem mechanizmu pay & refund jest próg 2 mln zł. Jeżeli łączna wartość wypłat objętych WHT na rzecz jednego zagranicznego odbiorcy w danym roku podatkowym przekroczy ten limit, uruchamia się szczególny reżim poboru podatku.

W praktyce liczy się suma wszystkich wypłat do jednego podmiotu, niezależnie od liczby faktur, umów czy częstotliwości płatności. Nie ma znaczenia, czy płatności są realizowane jednorazowo, czy w modelu subskrypcyjnym. Dla e-commerce, gdzie koszty reklamy, licencji lub finansowania często rosną stopniowo, próg ten może zostać przekroczony bez wyraźnego „momentu granicznego”.

Istotne jest również to, że limit odnosi się do roku podatkowego płatnika, a nie do roku kalendarzowego kontrahenta ani do okresu obowiązywania umowy.

Dochody pasywne i podmioty powiązane

Mechanizm pay & refund najczęściej kojarzony jest z dochodami pasywnymi. W praktyce e-commerce problem najczęściej dotyczy odsetek, należności licencyjnych oraz dywidend, ponieważ to właśnie te kategorie pojawiają się przy finansowaniu wewnątrzgrupowym, korzystaniu z praw własności intelektualnej lub wypłacie zysków do zagranicznego holdingu.

Trzeba jednak podkreślić, że próg 2 mln zł i mechanizm pay & refund odnoszą się szerzej do wypłat objętych reżimem WHT w CIT, a nie wyłącznie do tych trzech kategorii. Zakres zależy od kwalifikacji danej należności na gruncie przepisów o podatku u źródła.

Relacje pomiędzy podmiotami również mają znaczenie. Mechanizm pay & refund nie jest ograniczony wyłącznie do transakcji pomiędzy podmiotami powiązanymi, ale to właśnie w takich relacjach organy podatkowe stosują najbardziej rygorystyczne podejście. W praktyce oznacza to wyższe wymogi dokumentacyjne, większy nacisk na należyta staranność i częstsze kontrole.

Skutki przekroczenia limitu

Przekroczenie progu 2 mln zł nie oznacza, że dana wypłata staje się „trwale” opodatkowana. Skutek jest inny, ale bardzo odczuwalny operacyjnie. Płatnik jest zobowiązany do pobrania podatku według pełnej stawki krajowej, co do zasady dziewiętnastu lub dwudziestu procent, od kwoty przekraczającej limit, niezależnie od tego, że na gruncie UPO przysługiwałoby zwolnienie lub stawka obniżona.

Dla e-commerce oznacza to realny wpływ na cash flow. Podatek trzeba zapłacić od razu, natomiast jego odzyskanie następuje dopiero po przejściu odrębnej procedury, która trwa miesiące. W praktyce bywa to moment, w którym WHT zaczyna być postrzegany nie jako problem księgowy, ale jako problem finansowy.

Procedura zwrotu podatku

Jeżeli podatek został pobrany w ramach mechanizmu pay & refund, możliwe jest wystąpienie o jego zwrot. Wniosek może złożyć zagraniczny podatnik, czyli odbiorca należności, albo polski płatnik, jeżeli to on poniósł ekonomiczny ciężar podatku.

Zakres dokumentacji wymaganej w procedurze zwrotowej jest szeroki. Obejmuje między innymi certyfikat rezydencji, umowy regulujące wypłaty, dowody przelewów oraz dokumenty potwierdzające prawo do zastosowania zwolnienia lub obniżonej stawki. Organy podatkowe weryfikują nie tylko formalne spełnienie warunków, ale również rzeczywisty charakter transakcji oraz status odbiorcy jako rzeczywistego właściciela należności.

Na rozpatrzenie wniosku organ podatkowy ma co do zasady do sześciu miesięcy od dnia jego złożenia. W praktyce, przy bardziej złożonych sprawach, procedura może się wydłużać, co oznacza długotrwałe zamrożenie środków po stronie e-commerce.

Jak uniknąć pay & refund?

Ustawodawca przewidział instrumenty, które pozwalają uniknąć stosowania mechanizmu pay & refund mimo przekroczenia progu 2 mln zł. Dla e-commerce są to narzędzia strategiczne, bo bezpośrednio wpływają na płynność finansową.

Pierwszym z nich jest oświadczenie WH-OSC. Składa je płatnik, potwierdzając pod rygorem odpowiedzialności, że posiada wymagane dokumenty, dochował należytej staranności i nie ma podstaw do kwestionowania prawa do zastosowania zwolnienia lub stawki obniżonej. Ustawa przewiduje termin na złożenie tzw. pierwotnego WH-OSC, liczony co do zasady od momentu przekroczenia progu 2 mln zł. To rozwiązanie daje elastyczność, ale wiąże się z wysokim poziomem odpowiedzialności po stronie zarządu.

Drugim instrumentem jest opinia o stosowaniu preferencji. Jest to formalne potwierdzenie organu podatkowego, że w danej konfiguracji możliwe jest stosowanie zwolnienia lub stawki traktatowej bez uruchamiania mechanizmu pay & refund. Opinia jest co do zasady ważna przez 36 miesięcy, ale może wygasnąć w przypadku istotnej zmiany okoliczności, na przykład struktury transakcji lub statusu kontrahenta.

Dla e-commerce wybór pomiędzy tymi rozwiązaniami nie jest decyzją czysto formalną. To decyzja biznesowa, która powinna uwzględniać skalę wypłat, strukturę grupy, poziom ryzyka oraz wpływ na płynność finansową. Mechanizm pay & refund jest jednym z tych obszarów WHT, w których brak planowania bardzo szybko przekłada się na realne i dotkliwe konsekwencje operacyjne.

Należyta staranność – nowy standard w WHT

Jeszcze kilka lat temu pojęcie należytej staranności w podatku u źródła funkcjonowało raczej w tle. Dla wielu firm sprowadzało się do zebrania certyfikatu rezydencji i sprawdzenia stawki w umowie o unikaniu podwójnego opodatkowania. Dziś takie podejście jest niewystarczające. Należyta staranność stała się jednym z kluczowych elementów całego systemu WHT i jednym z głównych obszarów zainteresowania organów podatkowych.

Dla e-commerce oznacza to zmianę filozofii. Sam fakt posiadania dokumentów nie przesądza już o bezpieczeństwie podatkowym. Coraz większe znaczenie ma to, czy płatnik potrafi wykazać, że świadomie i racjonalnie ocenił warunki zastosowania zwolnienia albo obniżonej stawki.

Czym jest należyta staranność

Należyta staranność w WHT to obowiązek płatnika polegający na realnej weryfikacji przesłanek pozwalających na niepobranie podatku albo jego pobranie w niższej wysokości. Nie jest to zamknięta lista czynności ani sztywny „checklist”. To raczej standard zachowania, oceniany przez pryzmat okoliczności konkretnej sprawy.

Przepisy wprost wskazują, że przy ocenie należytej staranności uwzględnia się między innymi charakter i skalę działalności płatnika oraz to, czy wypłaty są dokonywane na rzecz podmiotów powiązanych. W praktyce oznacza to, że od małego sklepu internetowego nie oczekuje się tego samego poziomu analizy co od dużej grupy kapitałowej, ale jednocześnie nikt nie jest z tego obowiązku całkowicie zwolniony.

Należyta staranność sprowadza się do odpowiedzi na kilka podstawowych pytań. Czy zagraniczny kontrahent faktycznie istnieje i prowadzi działalność w kraju, którego rezydencję deklaruje. Czy charakter wypłacanych należności odpowiada treści umowy i rzeczywistemu przebiegowi współpracy. Czy przyjęta kwalifikacja podatkowa ma sens ekonomiczny, a nie jest wyłącznie formalnym zabiegiem.

Zakres tej weryfikacji zależy od rodzaju płatności i poziomu ryzyka. Inne oczekiwania pojawią się przy standardowej usłudze świadczonej przez dużego, powszechnie znanego dostawcę, a inne przy wypłatach pasywnych, takich jak odsetki, należności licencyjne czy dywidendy, zwłaszcza w ramach jednej grupy kapitałowej.

Różnice w podejściu do podmiotów powiązanych i niepowiązanych

Jednym z najważniejszych elementów obecnego podejścia do należytej staranności jest rozróżnienie pomiędzy transakcjami z podmiotami powiązanymi i niepowiązanymi. Przepisy wskazują, że powiązania mają znaczenie przy ocenie staranności, a praktyka i objaśnienia Ministerstwa Finansów pokazują, że przy podmiotach powiązanych oczekiwania organów są wyraźnie wyższe.

W relacjach z podmiotami niepowiązanymi należyta staranność najczęściej sprowadza się do weryfikacji podstawowych elementów. Chodzi o sprawdzenie certyfikatu rezydencji, identyfikację kontrahenta, ocenę charakteru usługi oraz zgodność kwalifikacji podatkowej z treścią umowy. Dla większości młodych e-commerce’ów to właśnie ten model będzie dominujący.

Inaczej wygląda sytuacja przy podmiotach powiązanych. Tutaj organy podatkowe oczekują głębszego zrozumienia całej struktury. Płatnik powinien być w stanie wykazać, że zagraniczna spółka nie pełni wyłącznie roli pośrednika, że posiada realne zaplecze organizacyjne i decyzyjne oraz że faktycznie korzysta z otrzymywanych należności. W praktyce oznacza to konieczność spojrzenia na model biznesowy grupy, podział funkcji i ryzyk oraz sens ekonomiczny przepływów finansowych.

Dla e-commerce w fazie skalowania to często moment, w którym WHT zaczyna dotykać obszarów znanych z cen transferowych czy restrukturyzacji grupowych, nawet jeśli formalnie firma nadal postrzega się jako „operacyjna”.

Oczekiwania organów podatkowych

Organy podatkowe coraz wyraźniej pokazują, że należyta staranność nie jest pojęciem czysto deklaratywnym. Oczekują, że płatnik będzie potrafił wyjaśnić, dlaczego uznał, że dana transakcja spełnia warunki zwolnienia albo obniżonej stawki. Co istotne, ta ocena dokonywana jest na moment wypłaty, a nie z perspektywy późniejszej kontroli.

W praktyce oznacza to, że znaczenie ma nie tylko efekt końcowy, ale również proces decyzyjny. Organy sprawdzają, czy płatnik zna swojego kontrahenta, czy rozumie, za co płaci, i czy potrafi logicznie uzasadnić przyjętą kwalifikację podatkową. Automatyczne stosowanie zwolnień, kopiowanie schematów z innych transakcji albo brak refleksji nad treścią umowy są coraz częściej kwestionowane.

Szczególna uwaga poświęcana jest dziś statusowi rzeczywistego właściciela należności oraz sytuacjom, w których płatności trafiają do jurysdykcji pełniących funkcje holdingowe lub pośredniczące. W takich przypadkach należyta staranność musi być pogłębiona, nawet jeśli formalnie wszystkie dokumenty są kompletne.

Kontrole KAS w zakresie WHT

W praktyce obserwuje się wyraźny wzrost zainteresowania WHT ze strony Krajowa Administracja Skarbowa. Kontrole w tym obszarze są coraz lepiej przygotowane i coraz rzadziej koncentrują się wyłącznie na brakach formalnych. Coraz częściej ich głównym punktem ciężkości staje się właśnie należyta staranność.

Dla e-commerce kontrola WHT zwykle zaczyna się od prostych pytań. Jak klasyfikowano płatności. Jakie dokumenty były dostępne w momencie wypłaty. Kto podjął decyzję o zastosowaniu zwolnienia albo stawki z UPO. Dopiero później pojawiają się pytania o model biznesowy kontrahenta, zakres praw do oprogramowania czy rzeczywisty sens ekonomiczny transakcji.

Firmy, które mają choćby uproszczoną procedurę WHT, opisane założenia i uporządkowaną dokumentację, przechodzą takie kontrole znacznie spokojniej. Tam, gdzie decyzje były podejmowane intuicyjnie albo bez świadomości ryzyka, WHT bardzo szybko przestaje być problemem księgowym i staje się tematem zarządczym.

Dla młodych przedsiębiorców z branży e-commerce wniosek jest prosty. Należyta staranność nie oznacza paraliżu biznesu ani konieczności prowadzenia audytu każdego dostawcy. Oznacza świadome podejście do transakcji zagranicznych i gotowość do wytłumaczenia swoich decyzji. W obecnym standardzie WHT to właśnie ta gotowość decyduje o realnym bezpieczeństwie podatkowym.

Rzeczywisty właściciel (Beneficial Owner)

Pojęcie rzeczywistego właściciela przez długi czas funkcjonowało w WHT raczej na marginesie zainteresowania e-commerce. Dla wielu firm było czymś teoretycznym, kojarzonym głównie z rozbudowanymi strukturami holdingowymi, a nie z codziennymi płatnościami za software, licencje czy finansowanie. Dziś ten etap mamy już za sobą. Status rzeczywistego właściciela stał się jednym z kluczowych kryteriów stosowania preferencji w podatku u źródła i jednym z pierwszych obszarów weryfikowanych przez organy podatkowe.

Z perspektywy e-commerce oznacza to, że samo posiadanie certyfikatu rezydencji i poprawna stawka wynikająca z umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania mogą nie wystarczyć. Coraz częściej trzeba odpowiedzieć na fundamentalne pytanie, kto faktycznie korzysta z wypłacanych należności.

Definicja rzeczywistego właściciela

Rzeczywisty właściciel to podmiot, który faktycznie otrzymuje należność dla własnej korzyści, samodzielnie decyduje o jej przeznaczeniu i ponosi ryzyko ekonomiczne związane z utratą tej należności lub jej części. Nie jest nim podmiot, który działa jedynie jako pośrednik, agent, powiernik lub spółka przepływowa, przekazująca środki dalej, często w ramach tej samej grupy kapitałowej.

Istotnym elementem definicji jest również prowadzenie rzeczywistej działalności gospodarczej (substance) w kraju rezydencji. Oznacza to istnienie realnego zaplecza organizacyjnego, personelu, infrastruktury i funkcji decyzyjnych, które uzasadniają przypisanie należności właśnie temu podmiotowi.

Dla e-commerce ważne jest to, że status rzeczywistego właściciela nie jest ustalany na podstawie jednego dokumentu ani jednego kryterium. To ocena całościowa, uwzględniająca rolę kontrahenta w strukturze, charakter wypłacanych należności oraz sens ekonomiczny całej transakcji.

Znaczenie w zwolnieniach dla odsetek i licencji

Status rzeczywistego właściciela ma kluczowe znaczenie przy stosowaniu zwolnień i preferencji dotyczących odsetek oraz należności licencyjnych, a w praktyce również dywidend. To właśnie w tych kategoriach ustawodawca i organy podatkowe widzą największe ryzyko transferu dochodów do podmiotów, które formalnie spełniają warunki rezydencji, ale nie posiadają realnej substancji ekonomicznej.

Dla e-commerce problem ten pojawia się najczęściej przy finansowaniu wewnątrzgrupowym albo przy korzystaniu z praw własności intelektualnej należących do zagranicznych spółek z tej samej grupy. Nawet jeżeli formalnie spełnione są warunki zwolnienia albo obniżonej stawki, brak statusu rzeczywistego właściciela po stronie odbiorcy należności może przekreślić prawo do preferencji w WHT.

W praktyce oznacza to konieczność wykazania, że zagraniczny kontrahent faktycznie korzysta z otrzymanych odsetek lub opłat licencyjnych, a nie pełni wyłącznie roli kanału transferowego. Jeżeli środki są niemal automatycznie przekazywane dalej lub kontrahent nie wykonuje funkcji związanych z finansowaniem czy zarządzaniem IP, ryzyko sporu z organami podatkowymi istotnie rośnie.

Aktualne podejście do usług niematerialnych

Jednym z najbardziej dyskusyjnych obszarów WHT pozostają usługi niematerialne. Dla e-commerce ma to szczególne znaczenie, ponieważ to właśnie usługi marketingowe, IT, analityczne czy SaaS dominują w strukturze kosztów.

W wielu przypadkach tego rodzaju płatności są na gruncie umów o unikaniu podwójnego opodatkowania kwalifikowane jako zyski przedsiębiorstwa. Jeżeli zagraniczny usługodawca nie posiada zakładu w Polsce, Polska co do zasady nie ma prawa do opodatkowania takich dochodów u źródła. W takich konfiguracjach praktyczne znaczenie analizy statusu rzeczywistego właściciela jest zwykle mniejsze, ponieważ kluczowe staje się prawidłowe ustalenie kwalifikacji dochodu oraz istnienia zakładu.

Nie oznacza to jednak, że temat rzeczywistego właściciela całkowicie znika. Jeżeli płatność za usługę niematerialną w rzeczywistości zawiera elementy licencyjne, ma charakter mieszany albo nie odpowiada temu, co faktycznie jest świadczone, organy podatkowe mogą ponownie sięgnąć po kryteria BO. Dlatego w e-commerce tak duże znaczenie ma spójność umowy, faktur i rzeczywistego przebiegu współpracy.

Najnowsze wyjaśnienia MF

Najnowsze objaśnienia wydane przez Ministerstwo Finansów jednoznacznie powiązały pojęcie rzeczywistego właściciela z obowiązkiem dochowania należytej staranności. Płatnik nie może ograniczyć się do formalnych oświadczeń kontrahenta, jeżeli okoliczności transakcji budzą wątpliwości co do sensu ekonomicznego wypłaty lub roli odbiorcy należności.

Wyjaśnienia te obejmują również sytuacje stosowania zwolnień ustawowych, w tym zwolnień dywidendowych, gdzie status rzeczywistego właściciela stał się jednym z kluczowych warunków. Oznacza to, że analiza BO nie jest zarezerwowana wyłącznie dla rozbudowanych struktur holdingowych, choć to właśnie tam pojawia się najczęściej.

W praktyce temat rzeczywistego właściciela najczęściej ujawnia się przy wypłatach pasywnych i strukturach grupowych, ale płatnik powinien być gotowy uzasadnić prawo do preferencji również w prostszych relacjach, jeżeli okoliczności wypłaty są nietypowe lub odbiegają od standardowego modelu biznesowego.

Dla e-commerce wniosek jest jasny. Rzeczywisty właściciel nie jest pojęciem akademickim, lecz jednym z najważniejszych filtrów bezpieczeństwa podatkowego w WHT. Im większa skala działalności i im bardziej złożona struktura współpracy zagranicznej, tym większe znaczenie ma umiejętność wykazania, kto faktycznie korzysta z wypłacanych należności i dlaczego to właśnie ten podmiot powinien korzystać z preferencji podatkowych.

Najczęstsze błędy e-commerce w podatku u źródła

Podatek u źródła rzadko sprawia problemy dlatego, że przedsiębiorca nie zna stawki podatku. Zdecydowanie częściej kłopoty zaczynają się w miejscach, które wydają się oczywiste albo drugorzędne. W e-commerce błędy w WHT mają zwykle charakter systemowy. Wynikają z automatyzacji płatności, uproszczonych procesów zakupowych i przekonania, że skoro „wszyscy tak robią”, to ryzyko jest niewielkie. W praktyce to właśnie te założenia najczęściej prowadzą do sporów z organami podatkowymi.

Błędna kwalifikacja usług

Najczęstszym i jednocześnie najbardziej kosztownym błędem jest nieprawidłowa kwalifikacja płatności. W e-commerce granice pomiędzy usługą, licencją a innym rodzajem świadczenia są często nieostre. Nazwa na fakturze rzadko oddaje rzeczywisty charakter transakcji, a organy podatkowe konsekwentnie podkreślają, że decyduje treść świadczenia, a nie jego opis marketingowy.

Problemy pojawiają się szczególnie przy usługach IT, oprogramowaniu, marketingu online i rozwiązaniach typu SaaS. Najczęściej spór dotyczy tego, czy dana płatność obejmuje element przeniesienia lub udzielenia praw do oprogramowania albo innych wartości niematerialnych, czy wyłącznie dostęp do narzędzia lub usługę. W zależności od tej kwalifikacji dochód może być traktowany jako usługa (często rozliczana na gruncie UPO jako zyski przedsiębiorstwa) albo jako należność licencyjna podlegająca WHT. E-commerce bardzo często przyjmuje najprostszą interpretację, bez analizy umowy i faktycznego sposobu korzystania z rozwiązania, co w razie kontroli bywa łatwe do zakwestionowania.

Brak certyfikatu rezydencji

Drugim klasycznym błędem jest brak certyfikatu rezydencji albo posługiwanie się dokumentem nieaktualnym, nieczytelnym lub dotyczącym innego podmiotu niż ten, który faktycznie wystawia faktury. W e-commerce problem ten jest powszechny, bo relacje z zagranicznymi dostawcami często opierają się na regulaminach i automatycznej akceptacji warunków, bez realnej wymiany dokumentów.

W praktyce brak certyfikatu oznacza, że płatnik traci prawo do bezpiecznego zastosowania preferencji z umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Nawet jeśli materialnie podatek by się nie należał, fiskus może zażądać poboru według stawki krajowej, a ciężar dowodu przechodzi na przedsiębiorcę. Późniejsze dostarczenie certyfikatu zwykle nie „naprawia” automatycznie preferencji zastosowanych przy wypłacie. W praktyce może to oznaczać konieczność zmiany podejścia, korekt rozliczeń albo skorzystania z procedury zwrotu podatku zamiast stosowania zwolnienia u źródła.

Nieprawidłowe stosowanie umów o unikaniu podwójnego opodatkowania

Kolejnym częstym błędem jest mechaniczne stosowanie umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. W e-commerce często pojawia się skrót myślowy: skoro kontrahent pochodzi z kraju, z którym Polska ma UPO, to WHT „z automatu nie obowiązuje”. Tymczasem umowa działa dopiero po prawidłowej kwalifikacji dochodu i sprawdzeniu warunków jej zastosowania.

Problemy pojawiają się zwłaszcza przy usługach niematerialnych i oprogramowaniu. To, co na gruncie ustawy krajowej wygląda jak usługa objęta WHT, na gruncie UPO może być zyskiem przedsiębiorstwa, ale tylko wtedy, gdy spełnione są określone warunki, na przykład brak zakładu po stronie kontrahenta. Brak analizy zapisów konkretnej umowy i brak refleksji nad faktycznym modelem współpracy to jeden z najczęstszych powodów zakwestionowania rozliczeń.

Nieuwzględnianie limitu 2 mln zł

Wielu przedsiębiorców z branży e-commerce poprawnie stosuje zwolnienia i stawki traktatowe, ale traci z pola widzenia limit 2 mln zł, który uruchamia mechanizm pay and refund. Dotyczy to przede wszystkim rozliczeń w reżimie CIT, w którym działa większość spółek prowadzących e-commerce.

Problem polega na tym, że próg ten liczy się kumulatywnie w skali roku i dla jednego odbiorcy, niezależnie od liczby umów czy faktur. Po przekroczeniu limitu 2 mln zł wypłat do jednego kontrahenta może zadziałać mechanizm pay and refund, który w praktyce wymusza pobór podatku, co do zasady od nadwyżki ponad próg, chyba że płatnik zastosuje instrumenty takie jak oświadczenie WH-OSC lub opinia o stosowaniu preferencji. Brak monitorowania tego limitu prowadzi do sytuacji, w której podatek nie jest pobierany mimo istnienia takiego obowiązku.

Braki dokumentacyjne przy procedurze zwrotu

Gdy mechanizm pay and refund już się uruchomi, kolejnym newralgicznym momentem staje się procedura zwrotu podatku. W e-commerce bardzo często okazuje się, że dokumentacja, która wystarczała do bieżących rozliczeń, jest niewystarczająca do odzyskania podatku.

Najczęstsze problemy to brak spójnych umów, brak archiwum regulaminów lub warunków świadczenia usług obowiązujących w dacie płatności, niekompletne certyfikaty rezydencji albo niewystarczające uzasadnienie statusu rzeczywistego właściciela. W efekcie postępowania zwrotowe przeciągają się miesiącami albo kończą się decyzją odmowną, co oznacza trwały koszt po stronie e-commerce.

Brak procedury WHT w firmie

Najbardziej fundamentalnym błędem jest brak jakiejkolwiek procedury WHT. W wielu małych i średnich e-commerce’ach podatek u źródła nie jest elementem procesu zakupowego ani księgowego. Decyzje są podejmowane ad hoc, często przez różne osoby, bez spójnych zasad i bez dokumentowania toku rozumowania.

Brak procedury oznacza, że firma nie potrafi wykazać należytej staranności, nawet jeśli materialnie rozliczenia były poprawne. Dobra procedura WHT nie musi być rozbudowana, ale powinna wskazywać, kto podejmuje decyzje, jak identyfikowane są płatności zagraniczne i w jaki sposób dokumentowany jest proces kwalifikacji, na przykład w formie krótkiej notatki podatkowej. W praktyce to jeden z najprostszych i najtańszych sposobów realnego ograniczenia ryzyka w podatku u źródła.

W zdecydowanej większości przypadków problemy z WHT w e-commerce nie wynikają z niejasności przepisów, lecz z ich niedopasowania do dynamicznego, zautomatyzowanego modelu biznesowego. Im szybciej firma to zrozumie i uporządkuje procesy, tym łatwiej uniknie błędów, które w innym przypadku potrafią ciągnąć się latami.

Podsumowanie

Najważniejsze wnioski dla e-commerce

Podatek u źródła nie jest niszowym ani „egzotycznym” zagadnieniem podatkowym zarezerwowanym dla dużych grup kapitałowych. Dla e-commerce, nawet tego niewielkiego lub średniego, WHT bardzo często pojawia się w codziennych kosztach operacyjnych. Reklama online, narzędzia SaaS, usługi IT, oprogramowanie, licencje czy finansowanie zagraniczne to dziś standard w prowadzeniu sprzedaży internetowej, a jednocześnie obszary, które ustawowo i traktatowo znajdują się w centrum zainteresowania przepisów o podatku u źródła.

Najważniejszym wnioskiem jest to, że WHT nie działa automatycznie. Nie każda płatność zagraniczna oznacza podatek, ale niemal każda wymaga świadomej oceny. Kluczowe znaczenie ma prawidłowa kwalifikacja świadczenia, analiza umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, posiadanie certyfikatu rezydencji oraz dochowanie należytej staranności. To nie są dodatki ani formalności „na wszelki wypadek”, lecz elementy, które decydują o tym, czy podatek zostanie pobrany, czy też nie.

Dlaczego WHT wymaga stałej kontroli

W e-commerce największym ryzykiem nie jest pojedyncza błędna decyzja, lecz brak ciągłej kontroli nad procesem. Modele subskrypcyjne, automatyczne płatności i skalowanie działalności powodują, że wypłaty do jednego kontrahenta mogą szybko osiągnąć poziomy, przy których zmienia się reżim podatkowy, na przykład przez uruchomienie mechanizmu pay and refund.

Dodatkowo przepisy i praktyka organów podatkowych w zakresie WHT ewoluują. Coraz większe znaczenie mają pojęcia takie jak należyta staranność czy rzeczywisty właściciel, a kontrole coraz częściej koncentrują się nie tylko na stawkach, ale na całym procesie decyzyjnym po stronie płatnika. To sprawia, że jednorazowa analiza „na start” nie wystarcza. WHT wymaga regularnego monitorowania kontrahentów, umów i skali wypłat, zwłaszcza w dynamicznie rosnącym biznesie internetowym.

Znaczenie prewencji i uporządkowanych procesów

Najlepszą strategią w podatku u źródła jest prewencja. W praktyce oznacza to uporządkowanie procesów, a nie szukanie optymalizacji „po fakcie”. Nawet prosta procedura WHT, która jasno określa, kiedy identyfikować płatności zagraniczne, kto dokonuje kwalifikacji i jak dokumentowane są decyzje, potrafi znacząco ograniczyć ryzyko podatkowe.

Dla e-commerce oznacza to także świadome podejście do współpracy z zagranicznymi dostawcami. Gromadzenie certyfikatów rezydencji, archiwizowanie regulaminów i umów, monitorowanie progów oraz dokumentowanie toku rozumowania nie są biurokracją dla samej biurokracji. To realna ochrona przed kosztownymi korektami, sporami i zamrożeniem środków.

Podatek u źródła nie musi być barierą w rozwoju e-commerce, ale wymaga uwagi i systemowego podejścia. Firmy, które traktują WHT jako element stałej kontroli podatkowej, a nie jednorazowy problem do „odhaczenia”, zyskują nie tylko bezpieczeństwo, lecz także przewidywalność finansową w międzynarodowym środowisku biznesowym.

gonito

Autorem artykułu jest zespół amavat®

amavat® jest jedną z wiodących kancelarii świadczącą usługi kompleksowej księgowości dla polskich firm z branży e-commerce oraz VAT Compliance w całej Unii Europejskiej, w Wielkiej Brytanii i Szwajcarii. Firma oferuje również autorską innowacyjną aplikację, łącząc księgowość z rozwiązaniami IT, pozwalającymi na optymalizację procesów księgowych oraz na integracje z największymi marketplace'ami takimi jak Allegro i Kaufland oraz integratorem jak BaseLinker.

Zadaj pytanie »
Niniejsza publikacja ma charakter niewiążącej informacji i służy ogólnym celom informacyjnym. Przedstawione informacje nie stanowią doradztwa prawnego, podatkowego ani w zakresie zarządzania, jak również nie zastępują indywidualnego doradztwa. Przy opracowaniu niniejszej publikacji dołożono należytej staranności, jednak bez przejęcia odpowiedzialności za prawidłowość, aktualność i kompletność prezentowanych informacji. Treści w niej zawarte nie stanowią samodzielnej podstawy do działania i nie mogą zastąpić konkretnego doradztwa w indywidualnej sprawie. Odpowiedzialność autorów lub amavat® jest wyłączona. W razie potrzeby uzyskania wiążącej opinii prosimy o bezpośredni kontakt z nami. Treść niniejszej publikacji stanowi własność intelektualną amavat® lub firm partnerskich i podlega ochronie z tytułu praw autorskich. Osoby korzystające z tych informacji mogą pobierać, drukować i kopiować treść publikacji wyłącznie na własne potrzeby.